Barbra Streisand i jej mąż James Brolin należą do największych gwiazd Hollywood. Ich dorobek pozwala im żyć na wysokim poziomie, a ich posiadłość na klifie w Malibu kosztowała dwadzieścia milionów dolarów. Mimo że rozpoznawalna para pławi się w luksusach, ich życie rodzinne skrywa niełatwą historię. Najmłodszy syn Brolina, Jess, żyje z dala od bogactwa i sławy.
52-letni Jess Brolin znalazł się w dramatycznej sytuacji. Jego życie nie przypomina tego, z którym utożsamiane są amerykańskie gwiazdy. Po tym, gdy matka Brolina zginęła w wypadku samochodowym w 1995 roku, mężczyzna odziedziczył fundusz powierniczy. Kiedy jednak pieniądze się skończyły, musiał przenieść się do swojej ciężarówki. Kiedy ta się zepsuła, Brolin stracił dach nad głową. Zamieszkał na ulicy, a nawet widywano go, jak szuka jedzenia w śmietniku. Podczas gdy jego rodzinie niczego nie brakowało, on żył w ubóstwie, choć jego majątek wyceniano na ponad 500 milionów dolarów.
Dla trudnej do zrozumienia sytuacji powstało pytanie o to, czy pasierb Barbry Streisand otrzymał od rodziny pomocną dłoń. Rzecznik Streisand twierdził wówczas, że James Brolin, Barbra Streisand i Josh Brolin niejednokrotnie próbowali pomóc mężczyźnie, ale ten za każdym razem rzekomo rezygnował z propozycji. "Bardzo go kochamy i chcemy dla niego tylko tego, co najlepsze" - komentowała rodzina.
Sytuacja Jessa Brolina na przestrzeni lat uległa lekkiej poprawie. Jak podaje Daily Mail, Brolin mieszka w skromnym pokoju w motelu Topa Vista Hotel w Ojai w Kalifornii. Według doniesień jego sytuacja materialna wciąż nie jest najlepsza. Nie wiadomo także, czym zajmuje się zawodowo. Znajomi Brolina twierdzą natomiast, że jego głównym zajęciem po śmierci matki stało się "jedzenie i spanie". Pewne jest natomiast to, że stroni od celebryckiego zgiełku.