9 września na jednej z facebookowych grup pojawiła się informacja o tym, że Marcin Hakiel, który na co dzień jest właścicielem kilku szkół tańca w Warszawie, rzekomo jest zadłużony. Z relacji domniemanych pracowników tancerza wynika, że miał nie wypłacać im pensji przez kilka miesięcy. Postanowiliśmy sprawdzić, czy informacje te są zgodne z prawdą. Co udało nam się ustalić? Na stronie Krajowego Rejestru Zadłużonych widnieje informacja: "dłużnikiem jest: Marcin Hakiel, prowadzący działalność gospodarczą pod firmą HAKIEL AKADEMIA TAŃCA".
Co więcej, w obwieszczeniu o ustaleniu dnia układowego (czyli dokumencie informującym o zadłużeniu Hakiela w KRZ) pojawia się postać tzw. nadzorcy układu, czyli osoby kontrolującej czynności dłużnika dotyczące jego majątku, a także przedsiębiorstwo dłużnika. Jego zadaniem jest sprawdzenie, czy mienie osoby zadłużonej, które nie stanowi części przedsiębiorstwa, jest dostatecznie zabezpieczone przed zniszczeniem lub utratą. Na stronie osoby, która wymieniona jest jako nadzorca Marcina Hakiela, faktycznie widnieje informacja, że zajmuje się on jego sprawą.
Co Marcin Hakiel mówi o całej sytuacji? W rozmowie z nami nie był szczególnie wylewny. - Firma jest w restrukturyzacji, ale normalnie prowadzimy działalność. Zajęcia odbywają się normalnie - powiedział krótko tancerz.
Nie będę się wypowiadał na temat byłych pracowników i ich skarg - wychodzę z założenia, że tak jak wiele rzeczy, które się pojawiały już w przestrzeni medialnej, lepiej jest tego nie komentować
- dodał. - Jak rozumiem, część byłych pracowników ma potrzebę wypowiadania się, ale żyjemy w wolnym kraju, każdy ma do tego prawo. Ja robię swoje - zaznaczył, podsumowując, że sprawa prowadzona jest przez kancelarię, a restrukturyzacja jest przeprowadzana pod okiem jego prawników.
Jak się okazuje, dla Marcina Hakiela jako przedsiębiorcy w przypadku restrukturyzacji praktycznie nic się nie zmienia. - Mamy do czynienia z publiczną informacją, że firma Marcina Hakiela znalazła się w stanie co najmniej zagrożenia niewypłacalnością, jednak z punktu widzenia bieżącego prowadzenia działalności, taka działalność może być kontynuowana - powiedział nam mec. Hubert Zieliński, ekspert ds. prawa restrukturyzacyjnego.
Tylko na jakieś nadzwyczajne czynności przekraczające zwykły zarząd konieczna jest zgoda nadzorcy
- dodał. Pojawia się zatem pytanie: co więc musi zrobić Hakiel, by wykaraskać się z kłopotów? Jego firmę czekają masowe zwolnienia? - Celem postępowania restrukturyzacyjnego jest zawarcie z wierzycielami porozumienia, w którym będzie wskazane, w jaki sposób ta firma zamierza spłacić swoje długi. Takie postępowanie zgodnie z ustawą powinno trwać trzy miesiące. Wtedy ustalane jest, w jakich terminach i w jakiej wysokości pan Marcin będzie spłacał swoje długi. Jeżeli ta sytuacja jest trudna, wierzyciele mogą się zgodzić na redukcje, m.in. umorzenie odsetek czy części głównej - dodał prawnik.
Co na to reprezentująca Hakiela kancelaria? - Do wpisania przedsiębiorcy do takiego rejestru nie są wymagane szczególne dokumenty poza uprawdopodobnieniem wierzytelności, która często już po wpisaniu na tę listę nie istnieje. Często też są wpisywane wierzytelności o charakterze spornym i druga strona nie ma na to wpływu, ma to jedynie oddziaływać na szybsze odzyskanie wierzytelności, pomimo sporności. Jedynym rejestrem prowadzonym przez Ministerstwo Sprawiedliwości jest Krajowy Rejestr Zadłużonych, gdzie znajdują się postępowania restrukturyzacyjne oraz upadłościowe prowadzone wobec podmiotów zgodnie z obowiązującym prawem. I Pan Marcin Hakiel, podejmując we współpracy z kancelarią prawną decyzję o wszczęciu postępowania restrukturyzacyjnego, zdecydował o tym, że na taką listę zostanie wpisany przez współpracującego z nim nadzorcę układu - powiedział nam radca prawny Sławomir Reszka. W praktyce oznacza to, że decyzję o restrukturyzacji podjął Marcin Hakiel po konsultacji z prawnikami. Może to oznaczać, że już wcześniej tancerz miał świadomość problemów finansowych w swojej szkole.
Ekspert zaznaczył jednak, że Hakielowi może nie udać się zawrzeć tego porozumienia. Aby je uzyskać, musi dostać poparcie 2/3 wierzycieli długu. Jeżeli natomiast zawrze porozumienie, ale nie uda mu się go wykonać, czyli np. będą opóźnienia w spłatach rat układowych, to każdy z wierzycieli może złożyć wniosek o uchylenie tego układu (porozumienia) i następuje powrót do sytuacji sprzed zawarcia porozumienia. Pocieszające jest to, że w takiej sytuacji alternatywą są kolejne próby restrukturyzacji. W ostateczności jednak firmie grozi upadłość.
Aby sprawdzić, ile prawdy jest w zarzutach niektórych internautów o tym, jakoby Hakiel miał nie płacić swoim tancerzom, porozmawialiśmy z jedną z tancerek, która dla niego pracowała. - Pensje w moim przypadku były na czas, czasami dwa dni później, ale to dlatego, że był weekend. Wśród innych pracowników też to tak wyglądało - przyznała anonimowo. Kobieta przyznała jednak, że nie rozmawiała na ten temat ze wszystkimi.
A co ma do powiedzenia kancelaria zajmująca się sprawą tancerza? - Pan Marcin Hakiel nie posiada zobowiązań wobec swoich pracowników - powiedział zdecydowanie radca prawny Sławomir Reszka.
Wszelkie zobowiązania pracownicze są na bieżąco regulowane. Nie posiadamy wiedzy o zaległych zobowiązaniach pracowniczych przedsiębiorstwa Pana Marcina Hakiela. Wszyscy inni wierzyciele, z mocy prawa muszą być traktowani jednakowo i podlegają przepisom i zasadom postępowania restrukturyzacyjnego
- dodał.