Nie trzeba śpiewać piosenek czy grać w filmach, aby być gwiazdą. Przekonał się o tym pirat Andrzej z Gdańska. Każdy z nas, kto był w Gdańsku musiał go spotkać. Rubaszny pan w kolorowym przebraniu rodem z Karaibów przechadzał się ulicami gdańskiej starówki i bawił zarówno dzieci jak i dorosłych.
Pirata Andrzeja nazywano "Legendą Gdańska". Opowiadał dowcipy, robił sobie z turystami zdjęcia. Doszło nawet do tego, że Gdański Urząd Miasta od kilku lat płacił mu za promocję. Był piratem przez dwadzieścia lat. Był niewątpliwie gwiazdą Trójmiasta.
Pan Andrzej zmarł w szpitalu po tym, jak w piątek dostał wylewu.