Jolanta Szczypińska w tragedii pod Smoleńskiej straciła wielu przyjaciół z Sejmu i klubu parlamentarnego PiS. Posłanka przeżywa osobisty dramat i zamartwia się o swojego wieloletniego przyjaciela Jarosława Kaczyńskiego , który stracił brata bliźniaka i bratową. Co zrobiła, gdy dowiedziała się o tragedii?
Dzwoniłam do pana przewodniczącego, do Jarka, powiedzieć mu, że jestem. Że gdyby tylko mnie potrzebował (...) Jarosław nie odbierał. Zresztą w ogóle nie można się było do nikogo dodzwonić. Wszyscy chwycili za komórki. A znajomy powiedział, ze Jarosław też leciał. O Boże...Przez chwilę czułam, jak ze mnie uchodzi życie. Jakbym się przeniosła w inny wymiar, inną przestrzeń - opowiada w wywiadzie dla "Vivy" Jolanta Szczypińska.
Posłanka PiS pojechała na uroczystości katyńskie pociągiem. W lesie czekała na Parę Prezydencką i innych gości. Od Antoniego Macierewicza dowiedziała się o katastrofie. Przypomniała sobie, że miała lecieć tym samolotem...
Miałam, ale odstąpiłam swojego miejsca (...) Dziś tego żałuję, bo ktoś inny mógł ocalić życie. Być może Ola Natalli-Świat? A może Krzyś Putra, który osierocił ośmioro dzieci? Zadaje sobie pytanie: dlaczego ja? Może wkrótce się dowiem, jaki Bóg miał zamysł wobec mnie.
Jolanta Szczypińska twierdzi, że z Jarosławem łączą ją bliskie relacje. Prezes PiS odwiedzał ją, gdy była w szpitalu i kupił sandały, jak nie miała pracy. Teraz ona czuje się zobowiązana pomóc jemu. Twierdzi, że Jarosław stracił połowę siebie i porównuje jego dramat do przeżyć biblijnego Hioba.
Szaza