W najnowszym wydaniu "Vivy" ukazała się 10-stronicowa sesja zdjęciowa Kazimierza Marcinkiewicza i Isabel Olchowicz okraszona cytatami zakochanych oraz opowieściami dziennikarki magazynu. Na samym początku czytamy o sierpniowym ślubie pary:
Żadnych paparazzich. Zdjęć robionych przez okna albo z drzewa rosnącego tuż obok. Żadnych dziennikarzy. Anonimowość - pisze o postanowieniach pary, Krystyna Pytlakowska z "Vivy"
Później dziennikarka "Vivy" opisuje najdrobniejsze szczegóły ślubu w Barcelonie. Dowiadujemy się m.in. o tym, że Kazimierz Marcinkiewicz miał garnitur od Armaniego, a Isabel Marcinkiewicz suknie od Prady.
Fot. za ''Vivą'' 29.10.2009
Miało nie być dziennikarzy, a tymczasem Pytlakowska z "Vivy" wie ile było gości ( pięć osób), jaka tego dnia była temperatura ( 26 stopni), gdzie odbyło się wesele ( najpierw restauracja, potem klub) i co jedli goście ("gazpacho i sałatkę z lobstera, takiego dużego raka", widocznie państwo młodzi nie wiedzą, że ten rak to homar) . Pełen wypas. Czemu Młoda Para nie zdecydowała się powiedzieć innym mediom o swoim ślubie?
Nie mogę wszędzie opowiadać o osobistych zdarzeniach. Za taką otwartość dostałam już po głowie - powiedziała "Vivie" Isabel.
Nie musi opowiadać wszystkim. Wystarczy, że pojechała w podróż poślubną z ekipą "Vivy". Zrobili sobie piękną sesje i opowiedzieli całą historię swojej miłości. Oszczędzimy wam szczegółów, bo nie są one zbyt interesujące. Oto co Marcinkiewicz powiedział o swojej żonie:
Ona myśli i po polsku, i po angielsku. Jest przyjacielska i kontaktowa. Oczytana (...) Nie jest bezduszną lalką. Zadaje mądre pytania, prowokuje do dyskusji, jest okropnie dociekliwa. Nie da się zbyć hasłami.
Z opowieści dowiedzieliśmy się, że Isabel nadal pisze wiersze ( o zgrozo!), a były premier nadal chodzi do Kościoła. Isabel jest wierząca, ale nie praktykująca ( żyjąca, ale nie oddychająca?). Ponoć w Londynie wszyscy Polacy chcą, żeby Marcinkiewicz kandydował na prezydenta. Zdaniem przyjaciela pary, Isabel z pewnością by mu pomogła walczyć o prezydenturę.
Szaza