Słuchając wczoraj Krzysztofa Zanussiego (dotąd go szanowałem za dorobek i dżentelmeńskie zasady gry) w "Kropce nad i" można było odnieść wrażenie, że zamiast uznanego reżysera siedzi człowiek pokroju polityka , który dowodził, że nie da się zgwałcić prostytutki.
Zanussi bronił w rozmowie z Moniką Olejnik swojego kolegi po fachu i przyjaciela Romana Polańskiego .
Gdyby nie był sławny, to fakt, że ponad 30 lat temu w Los Angeles, mieście szczególnie swobodnych obyczajów, skorzystał z usług jakiejś nieletniej prostytutki, nie miałby dzisiaj przedłużenia.
Teraz z powodu tej gorszącej wypowiedzi może mieć problemy . Jak poinformował Dziennik.pl jeden z autorów portalu Salon24.pl przetłumaczył wypowiedź Zanussiego i przesłał ją prawnikom Samanthy Geimer . Bloger opisał swoje pobudki.
Szkoda byłoby bowiem, by taka fontanna dowcipu miała się zmarnować bez możliwości przeprowadzenia publicznego dowodu, że p. Geiner była w 1977 roku młodocianą prostytutką.
Wypowiedź Zanussiego zamiast pomóc Polańskiemu może mu jeszcze bardziej zaszkodzić. Dodatkowo buduje obraz Polski jako prymitywnego kraju. Reżyser powinien się zastanowić co chciał osiągnąć, a może chciał oddać panu Romanowi niedźwiedzią przysługę .