Teraz już nie, jak sam mówi, ale jeszcze kilka lat temu, gdy pojawiły się duże pieniądze i tłumy fanek, zdarzały się imprezy do rana i przelotne znajomości. Na szczęście muzyk miał wtedy mądrą kobietę u boku, która potrafiła wybaczyć.
Wtedy była taki czas, że na niczym mi nie zależało. Uznałem: co ma być, to będzie. Całe szczęście, że u swego boku miałem tak wspaniałą kobietę. Jakoś to wszystko zniosła. Płakała, przeżywała, ale to bardzo dzielna kobieta. Jej cierpliwość i upór był kluczem do naszego małżeńskiego i rodzinnego szczęścia. Wyjaśniliśmy sobie wszystko. Doceniam to, co mam. Po każdym koncercie powrót do domu, żony i synów to wielkie szczęście - czytamy w wywiadzie na łamach "Świat&Ludzie".
A jakie podejście ma Marcin do swojej twórczości?
Na początku nie miałem z muzyki żadnych pieniędzy. Mimo, że tak było, szedłem do przodu i nie poddawałem się. Jestem "artystyczną dziwką" , która robi ludziom dobrze. Takie jest moje zadanie. Wywiązuję się zniego dobrze i dlatego dostaję za to pieniądze - dodaje.
Nam też Marcin opowiadał o swojej muzyce: