Caroline Derpienski nagle pojawiła się w polskim show-biznesie i sporo namieszała. Celebrytka chętnie opowiada w wywiadach o karierze modelki w Stanach Zjednoczonych oraz swoim związku z miliarderem Jackiem, którego jednak nie chce pokazać światu. Zasłynęła także kilkoma aferami m.in. tym, że groziła pozwem Katarzynie Nosowskiej, która ją sparodiowała, a ostatnio szczególnie głośno jest o jej konflikcie z "żoną Miami" Anetą Glam. Tym razem Caroline Derpienski pochwaliła się w sieci zawodowym sukcesem - sesją dla ukraińskiego "Playboya", który ukazał się jednak jedynie w wersji digitalowej. Czy musiała za to zapłacić?
Caroline Derpienski niedawno zadebiutowała także jako projektantka mody. Tutaj też swoje wtrąciła Aneta Glam, która zarzuciła jej, że wciska ludziom kit, a jej projekty to gotowce, które można dostać o wiele taniej. "Żona Miami" specjalnie pojechała do hurtowni z tekstyliami na Florydzie, gdzie znalazła ubrania łudząco podobne do tych, które prezentowała miłośniczka "dollarsów". Wcześniej jednak Derpienski sporo opowiadała o swojej pracy w modelingu. Celebrytka nie boi się odważnych sesji, a w Miami bierze udział w pokazach strojów kąpielowych. Pozowanie dla digitalowej wersji ukraińskiego "Playboya" nie było więc dla niej problemem. Okładkę magazynu, która pojawiła się w sieci, możecie zobaczyć tutaj.
Oprócz komentarzy zachwyconych fanów pojawiły się także pytania o to, ile trzeba zapłacić za taką sesję. "Ile kosztuje wykupienie sobie miejsca na tej okładce?" - zapytała wprost jedna z internautek. Caroline Derpienski wcale nie ukrywa, że musiała słono za to zapłacić. Twierdzi jednak, że nie tylko ona tak robi. "Tyle, że mnie stać" - odpowiedziała tajemniczo i dodała: "Każdy kupuje okładki, nawet Kardashianki. Ale nie każdemu sprzedadzą" - zapewniła. Więcej zdjęć Caroline Derpienski znajdziecie w galerii na górze strony.