• Link został skopiowany

Ochroniarz Roberta Lewandowskiego jest powiązany z gangiem neonazistów. Zatrudnił go PZPN

Jak ujawniła Wirtualna Polska, w domu ochroniarza Roberta Lewandowskiego, który świadczy usługi podczas zgrupowań kadry, znaleziono neonazistowskie materiały. Proces mężczyzny o pseudonimie "Grucha" cały czas jest w toku.
Cezary Kulesza, Robert Lewandowski
Agencja Gazeta

Jak ustalił portal, zatrudniony przez PZPN ochroniarz Roberta Lewandowskiego jest oskarżony nie tylko o promowanie nazizmu, ale także o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Miał być członkiem gangu zajmującego się m.in. uprowadzeniami i zarabianiem na prostytucji. Neonazistowskie materiały u Dominika G. znaleziono w październiku 2014 roku, po czym mężczyzna trafił do aresztu na trzy miesiące.

Zobacz wideo Lewandowska zdradza sekret młodego wyglądu męża

Prezes PZPN twierdzi, że o niczym nie wiedział

Za zatrudnienie Dominika G. odpowiada prezes PZPN Cezary Kulesza, który wcześniej piastował stanowisko prezesa Jagiellonii Białystok. Dominik G. był z kolei liderem grupy pseudokibiców związanych z białostockim klubem. Jak podaje Wirtualna Polska, w 2014 roku w domu ochroniarza Roberta Lewandowskiego policja znalazła m.in. wlepki z logo zespołu wykonującego utwory o treściach rasistowskich i neonazistowskich czy szaliki z symbolami ruchów neofaszystowskich i rasistowskich. Akt oskarżenia przeciwko gangowi neonazistów trafił do sądu w 2020 roku. Dominik G. nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów i twierdzi, że zerwał już z przeszłością.

Jak ustaliła Wirtualna Polska, "Grucha" zaczął pojawiać się u boku Roberta Lewandowskiego na początku 2022 roku. Miał świętować z polską reprezentacją awans na mundial. Towarzyszył też Lewemu na trybunach podczas meczu Holandia - Polska, który odbył się w czerwcu.

Wirtualna Polska skontaktowała się w tej sprawie z Kuleszą, jednak prezes PZPN twierdzi, że nie miał świadomości, jaką przeszłość ma za sobą Dominik G., a o procesie dowiedział się od dziennikarzy portalu. W imieniu Roberta Lewandowskiego wypowiedział się natomiast Tomasz Zawiślak, który stwierdził, że nie mają wpływu na to, kogo zatrudnia PZPN i również nie miał wiedzy o opisywanej przez portal sprawie.

Więcej o: