Więcej na temat lex TVN znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Edward Miszczak jest dyrektorem programowym stacji TVN. Projekt nazywany potocznie "lex TVN", który przegłosowano w Sejmie, może doprowadzić do tego, że stacja zniknie z polskich odbiorników telewizyjnych. Żeby tak się stało, konieczny jest podpis prezydenta. Tysiące ludzi apeluje do Andrzeja Dudy, żeby nie pozwolił na likwidację wolnych mediów w Polsce. Tymczasem Miszczak stara się skupiać na codziennych obowiązkach.
Wynik głosowania nad ustawą "lex TVN" jest dla Miszczaka przerażający.
Były martwe ekrany, potem była koncesja TVN24, a teraz jest sięgnięcie po wszystkie kanały TVN-u, sięgnięcie, jednym słowem, po pilota - stwierdził w TVN24.
Sytuację komentował też w programie śniadaniowym "Dzień dobry TVN". Tam podkreślał, że projekt PiS wcale nie ma na celu ochrony polskich mediów przed wpływami kapitału z innych państw. Zdaniem Miszczaka to po prostu "atak na wolne media".
Przy okazji podzielił się historią swojej mamy. Starsza kobieta bardzo źle znosi to, co dzieje się wokół stacji. Głównym powodem jej zmartwienia, są kolejne odcinki ulubionych seriali, a raczej trwoga, że gdy stacja (hipotetycznie) przestanie istnieć, nie dowie się, co czeka jej ukochanych bohaterów.
Mówiłem jej, że "Na Wspólnej" dalej będzie - stwierdził Miszczak.
Mimo dużego niepokoju o przyszłość stacji, Miszczak dalej skupia się na pracy. W rozmowie z dziennikarzami podkreślał, że teraz przygotowuje wiosenną ramówkę. Chce wypełnić swoje obowiązki.