Więcej o influencerach przeczytasz na Gazeta.pl
Ostatnio w sieci pojawiły się doniesienia o tym, że Kamil Szymczak rzekomo miał kupować obserwujących. Znany tiktoker chwalił się, że jeden z jego filmików stał się viralem, co pomogło mu wbić 300 tysięcy nowych obserwatorów w jeden dzień.
Kamil Szymczak szybko odniósł się do sprawy i przyznał, że nie kupił obserwujących. Twierdzi, ze jego film trafił do wielu krajów zagranicznych, a wyświetlenia z Polski stanowiły jedynie 15% z prawie sześciu milionów. Zaczął pokazywać dane analityczne oraz komentarze pod filmem.
Możemy zobaczyć komentarze z krajów zagranicznych - mówił Kamil Szymczak na InstaStories.
Sprawę skomentował Paweł Svinarski, który przez jakiś czas mieszkał z Kamilem Szymczakiem. Panowie wynajmowali mieszkanie z Marcinem Dubielem, Ulą Grotyńską i Kubą Armadą. Youtuber z kanału Dla Pieniędzy postanowił nagrać film o kupowaniu obserwujących przez influencerów. Paweł Svinarski zauważa, że zabieg ten jest często stosowany na TikToku, ponieważ algorytm aplikacji jest bardzo losowy i ciężej wykryć ewentualne przekręty, niż na Instagramie.
Okazuje się, że jest to zabieg stosowany od dawna i wcale nie taki trudny do zbadania. Paweł Svinarski powołał się na materiał Konopskyy'ego, który udowodnił, że Kamila Szymczaka obserwują prawie same "boty do nabijania followersów". Nowi obserwatorzy pojawiają się chronologicznie, a wśród nich możemy zauważyć użytkowników z praktycznie zerową liczbą obserwujących, ale za to sami obserwują kilka tysięcy kont.
Prowadzący kanału Dla Pieniędzy na specjalnej stronie do sprawdzania analityk kont zaobserwował, że ostatnie przyrosty na TikToku Kamila Szymczaka to okrągłe liczby rzędu najczęściej 100 do 200 tysięcy. Koszt takiej operacji to średnio 120-150 dolarów za dziesięć tysięcy nowych obserwatorów.
Paweł Svinarski postanowił skontaktować się z Zusje, która również jakiś czas temu była oskarżana o zakup followersów. Jej konto stało się międzynarodowym viralem, ze szczególnym naciskiem na Rosję. Sprawę zbadała federacja Fama MMA, dla której walczy influencerka. Prowadzący kanału Dla Pieniędzy poprosił ją o skomentowanie sprawy Kamila Szymczaka i wyjaśnienie, jak można sprawdzić, czy influencer posiada prawdziwych obserwatorów.
Najprostszym sposobem jest użycie hashtagu na TikToku. Jak wpiszecie np. Zusje Official tak, jak mam nazwę na Instagramie to tam jest łącznie 500 milionów użyć lub wyświetleń. [...] Możecie to zweryfikować wchodząc na YouTube'a i wpisując po rosyjsku Kamila Smogulecka. Dużo artykułów jest, albo "The most beautiful fighter MMA" - skomentowała Zusje.
Paweł Svinarski już na początku filmu postanowił przytoczyć artykuł 286 Kodeksu Karnego, który reguluje kwestię wprowadzania w błąd zleceniodawcy, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Oznaczałoby to, że kupowanie obserwujących przez influencerów jest niemałym wykroczeniem. Youtuber postanowił poprosić o komentarz w sprawie rzecznika prasowego policji. Ins. dr Mariusz Sokołowski potwierdził tezę Pawła Svinarskiego.
Firmy, które zlecają takie usługi reklamowe influencerom biorą pod uwagę przede wszystkim ich dotarcie do określonej, dużej liczby osób. Jeżeli ten influencer przedstawia informację nieprawdziwą, jeżeli on świadomie wprowadza w błąd tego, kto korzysta z jego usług, wówczas tego typu zachowanie wyczerpuje znamiona przestępstwa, a to jest zagrożone karą od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności - mówił ins. dr Mariusz Sokolowski.
Paweł Svinarski podkreślił w materiale, że influencerzy często decydują się na podobne inwestycje, ponieważ wiedzą, że firmy płacą więcej twórcom, którzy mają duże grono fanów. Tacy influencerzy najprawdopodobniej sprzedadzą więcej produktów. Kilka zleceń komercyjnych jest w stanie zwrócić pieniądze wydane na zakup nowych obserwatorów.