Hanna Żudziewicz w "Tańcu z Gwiazdami" zachwyca nie tylko umiejętnościami tanecznymi, ale też urodą. To właśnie ona ściągnęła na nią kłopoty. Tancerka ma duże niebieskie oczy i blond włosy, które co prawda w Polsce nie są niczym nadzwyczajnym, ale w Rumunii mogą przyciągać uwagę. Gdy dziewczyna znalazła się na lotnisku, przyciągnęła uwagę obsługi. Została zatrzymana, a pracownikom nie spodobało się, że Żudziewicz w tym czasie sporo podróżowała i nie miała żadnej stałej pracy. Wszystko to stało się powodem do wysnucia wobec niej podejrzeń, że jest... szpiegiem. Jak opowiada w Fakt.pl:
Przed jednym z wylotów obsługa lotniska zapytała mnie, dlaczego ciągle latam i gdzie pracuje. W tamtym czasie w Rumunii przebywałam jako tancerz - zawodnik, nie nauczyciel, więc nie pracowałam, nie miałam stałego miejsca zatrudnienia, nie uczyłam się. Budziło to podejrzenia.
Na standardowej kontroli dokumentów się nie skończyło.
Doszło do rewizji osobistej. Dotykali mnie, nie wiem czemu, nawet po twarzy. Po długich wyjaśnieniach wreszcie mnie wypuścili - wspomina.
Ostatecznie tancerka znalazła się w samolocie i mogła wyruszyć na kolejny turniej. Tak tłumaczy dziś całe zajście:
Musieli mieć jakieś podejrzenia, choć podczas tej całej nerwowej sytuacji nikt oficjalnie nie powiedział, że uważają mnie za szpiega.
Hanna Żudziewicz mieszkała przez pewien czas w Rumunii. Jest nawet mistrzynią tego kraju w tańcach standardowych. Kibicujecie jej w nowej edycji "Tańca z Gwiazdami"?