Doda blisko od roku jest sama i - jak zapewnia - to jej wybór. Po latach wchodzenia w kolejne nieudane związki ma dosyć. W wywiadzie udzielonym "Party" podkreśla, że nie ma nic gorszego niż szukanie partnera na siłę, szczególnie, gdy ma się tak przykre doświadczenia jak ona. Obecnie piosenkarka procesuje się z byłym narzeczonym Emilem Haiarem, który zażądał od niej zwrotu wszystkich prezentów.
Taka jest cena za zadawanie się z osobami niehonorowymi i głośne mówienie tego, co myślę. Dzisiaj dochodzę do wniosku, że poprzedni rok dał mi taką wiedzę o mężczyznach, jakiej kilka ostatnich lat mi nie dało. Dziękuję Bogu, że dostałam ostrzeżenie, zanim sprawy zabrnęły za daleko. Pomogła mi zaciekłość byłego narzeczonego, wynikająca może z niepolskiej mentalności. Ona szybko wyleczyła mnie z miłości i sprowadziła na ziemię
Nie tylko "zaciekłość byłego narzeczonego" miała otrzeźwić Dodę. Decydujące było ponoć to, że na jaw wychodziły kolejne tajemnice Haidara, m.in wielomilionowe długi i problemy z nałogiem. To przerosło piosenkarkę.
Dostałam lekcję w pigułce. Lepiej coś skończyć natychmiast, niż reanimować na siłę. Wcześniej tak nie myślałam, walczyłam do końca. Teraz widzę, że to bez sensu. Bagatelizowałam drobiazgi, które potem stawały się kulą śniegową, toczącą się na mnie. Nie mówię o czymś tak banalnym jak syndrom Piotrusia Pana czy narcyzm. Większość nałogowców potrafi się długo maskować, a ja mimo najszczerszych chęci nie jestem w stanie pomóc.
Związek z Haidarem nie jest pierwszą porażką w życiu uczuciowym Dody. Rozstania z Radosławem Majdanem czy Błażejem Szychowskim również nie przebiegały w pokojowej atmosferze.
Nie mam szczęścia do facetów. Ale są to po prostu moje złe wybory. Mimo to każdy, kto pojawił się w moim życiu, nawet jeśli nie był tego wart, wniósł coś do niego. Czasem to ja pojawiałam się po to, żeby komuś pomóc. Jak na przykład Nergalowi. Gdybym miała cofnąć czas, zrobiłabym to samo.
Trzymamy kciuki, by następnym razem Doda miała więcej szczęścia.
WJ