Jennifer Lopez jest kolejną gwiazdą po Adele i Justinie Bieberze, która wystąpiła w "Carpool Karaoke" Jamesa Cordena. Ci, którzy mają wątpliwości co do wokalnego talentu Amerykanki, mogą być rozczarowani, bo śpiewając swoje największe hity, wypadła całkiem nieźle. Gwoździem programu było jednak zupełnie coś innego. Niespodziewanie, showman zabrał zdezorientowanej Lopez telefon i zaczął przeglądać jej książkę adresową z nazwiskami największych gwiazd.
Mogę do kogoś napisać? - zapytał rozbawiony.
Zanim zdążył uzyskać zgodę, już wziął na celownik... Leonardo DiCaprio . Treść sms-a, którego wysłał do tegorocznego laureata Oscara była raczej niedwuznaczna:
Hej skarbie, czuję, że potrzebuję zaszaleć. Jakieś sugestie? Daj znać.
Piosenkarka udawała zdenerwowaną, ale tak naprawdę pokładała się ze śmiechu.
Jesteś idiotą! - krzyczała Lopez. Teraz będę musiała się z tego tłumaczyć!
DiCaprio zamiast żądać tłumaczeń, przeszedł do rzeczy:
Masz na myśli dziś, skarbie? Klub? - odpisał.Screen z kanału YouTube
Czy on myśli, że to było na serio?! - śmiała się Lopez.
Nie Jenny, sądzimy, że Leo po prostu jest mega wyluzowany, choć dobrą imprezą by nie pogardził ;-)
Ten koleś jest najlepszy - skwitował Corden.
Giphy.com
WJ