Katarzyna Bujakiewicz przyjęła oświadczyny swojego partnera Piotra Maruszewskiego. Zaręczyny odbyły się w Boże Narodzenie w iście romantycznej scenerii. Aktorka zdradziła nieco szczegółów w " DD TVN ". Wszystkie portale rozpisują się dziś o wielkim romantycznym geście, ale przemilczały jedną ważną rzecz - Bujakiewicz opowiadała o tym wszystkim w humorystycznym tonie!
Zaręczyłam się. Oświadczył się w górach, w Wigilię, jak w "Listach do M." Powiedział: "Miejmy to już za sobą", bo miał taki atak społeczeństwa.
Pierścionek zaręczynowy aktorka dostała po mamie narzeczonego. Okazał się jednak nieco za mały i nie mogła się nim jeszcze pochwalić, ale zapewniła, że jest piękny.
Dostałam pierścionek po mamie, ale mam trochę za grube paluszki. Powiększę. Jest śliczny, bardzo ładny. Nie pytam, czy jest w nim diament. Liczy się gest. Jak on to mówi - jakby kupił mi za drogi pierścionek, to byłaby afera w domu, bo mamy wspólny budżet. Ja muszę mieć na wakacje, a nie na pierścionek - żartowała aktorka.
Bujakiewicz mówiła o zaręczynach z wielka swobodą i bez niepotrzebnego patosu, gdyż - jak sama przyznała - nie jest romantyczna. Kiedy przeszła do tematu ślubu, nie mogliśmy się oprzeć wrażeniu, że opowiada o nim z żartobliwym uśmiechem i ironią w głosie. Też macie takie odczucia?
Teraz będzie ciąg dalszy: ślub. Taki, żeby było pięknie. Suknia od Jemioła albo Tomka Olejniczaka. Ktoś mi musi zaprojektować suknię. Zrobimy jakiś program. Zobaczysz, że będzie wesoło! Pociągniemy temat, bo tu można zrobić historię w odcinkach - "Kto poślubi Bujakiewicz?"
Uwielbiamy aktorkę za jej poczucie humoru ;-)
WJ