Tomasz Lis w emocjonalnym wpisie na blogu pożegnał się z widzami swojego programu "Tomasz Lis na żywo". Dziennikarz odchodzi z TVP bez poczucia porażki.
Rozstaję się z TVP w poczuciu satysfakcji. I spełnienia. Program "Tomasz Lis na żywo", to wielki sukces, w każdym sensie, pod względem liczby widzów, pod względem dochodów z reklam - pisze Lis. - (...) "Tomasz Lis na żywo" znika. "Lis na żywo" będzie trwał. Nikt nie zamknie ust Polakom. Nikt nie zamknie ust mi. Do zobaczenia.
Lis w swoim wpisie poinformował, że jego program będzie emitowany w innej stacji oraz rozprawił się z najpopularniejszymi mitami, jakie krążą o " Tomasz Lis na żywo ". Dziennikarz odpowiedział na zarzuty, jakoby "miał oglądalność, bo jego program jest po ' M jak Miłość '", "zarabiał miliony z abonamentu", "zarabiał na swym programie 5 milionów rocznie", "był nieobiektywny, bo zapraszał tylko swoich zwolenników" oraz "żywił pogardę do widzów".
Lis odniósł się też do nieprzyjemniej sytuacji z rzekomym wpisem na Twitterze Kingi Dudy , kiedy to ktoś podszywał się pod córkę prezydenta i umieszczał na koncie podpisanym imieniem i nazwiskiem prezydentówny kontrowersyjne tweety. Dziennikarz podkreślił, że w dniu emisji feralnego programu był w bardzo złej dyspozycji zdrowotnej, a wcześniej kilkakrotnie lądował w szpitalu i o tym. Jak czytamy we wpisie dziennikarza, Lis o tym, że Tomasz Karolak chce mówić o wpisie Kingi Dudy, dowiedział się kilka minut przed programem, nie znając wcześniej sprawy. Tweeta przeczytał dopiero w trakcie trwania programu, gdy współpracownik podał mu karteczkę z jego treścią.
Tuż po programie poinformowano mnie, że wpis jest fałszywy. Natychmiast na Twitterze panią Kingę Dudę przeprosiłem. Następnego dnia, z własnej woli, nikt ode mnie tego nie żądał, pojechałem do TVP Info, gdzie na żywo przeprosiłem kandydata Dudę i jego córkę oraz poprosiłem, by moje przeprosiny nadano w głównym wydaniu "Wiadomości". Zaraz potem dowiedziałem się, że Pan Andrzej Duda będzie gościł w siedzibie RASP, czyli wydawnictwa, które wydaje m.in. "Newsweeka". Skorzystałem wtedy z okazji, choć i tu nikt mnie do tego w żaden sposób nie nakłaniał, by kandydata przeprosić osobiście, i gorąco poprosić go o przekazanie przeprosin jego córce.
Lis zauważył także, że fałszywe konto Kingi Dudy działo na Twitterze przez wiele tygodni, a w tym czasie nikt ze sztabu Andrzeja Dudy go nie usunął.
Rozumiem, że ktoś miał wpaść w pułapkę. Padło na mnie. Trudno. Za tę swoją pomyłkę, choć w istocie nie była to moja pomyłka, idące pod rękę z PIS-em SDP, "uhonorowało" mnie tytułem "Hieny roku". Oj, lepiej poczytaliby obrzydliwe i podłe teksty tzw. "niepokornych". Ale ok, Lis może być hieną - pisze dalej Lis.
ZI