Shiloh Jolie-Pitt od początku zwracała uwagę chłopięcą fryzurą i stylem ubierania. Słynne małżeństwo było zresztą krytykowane przez amerykańskie media za to, że "pozwala" córce na taki wizerunek. Oliwy do ognia dolał wywiad z aktorką z 2008 roku, w którym przyznała, że jej córka prosi, by zwracać się do niej "John". Radaronline twierdzi teraz, że Pitt i Jolie zaczęli się niepokoić o córkę i odbyli konsultacje ze specjalistą. Wcześniej Brad Pitt miał "mieć nadzieję", że to tylko "faza chłopczycy", która minie. Miał też "obawiać się", że to efekt wychowania ze starszymi braćmi.
Brad usłyszał, że Shiloh nadal ubierałaby się jak chłopiec i prosiła, by zwracać się do niej John, gdyby miała same siostry. Ona po prostu taka jest. Jako rodzice nie zrobili nic źle - twierdzi źródło portalu.
Bardziej wyważone publikacje podważają spekulacje tabloidu. Po pierwsze, mówią o tym, że portal nie precyzuje, z jakiego rodzaju "specjalistą" miały odbyć się rzekome konsultacje. "Inquisitr" zwraca też uwagę na to, że słowa Jolie ze słynnego wywiadu zostały mocno wyolbrzymione i nie wspomina się o tym, że aktorka dodała, iż chodzi o fascynację Piotrusiem Panem, którą jej córka wówczas przeżywała. Chciała być nazywana "Peter" albo "John", tak jak postacie z bajki.
Wszyscy próbują przypisać Shiloh tożsamość płciową. A nikt nie jest w stanie określić, jak Shiloh czuje się sama, tylko na podstawie tego, jak wygląda. Powinnyśmy porzucić spekulacje na temat tego biednego dziecka. Jeśli Shiloh będzie chciała podzielić się ze światem informacją o swojej tożsamości płciowej, zrobi to sama, kiedy będzie gotowa. Ale nie ma takiego obowiązku - wszyscy powinni uszanować jej prawo do niekomentowania tej sprawy - ocenia magazyn "Inquisitr".
em