Choć w ostatnich godzinach życia Robert Leszczyński przyjął ostatnie namaszczenia, pogrzeb na Wojskowych Powązkach w Warszawie odbył się bez udziału księdza. Zmarły dziennikarz był niewierzący, choć jego przyjaciel Szymon Hołownia przekonuje, że "Leszcz" miał problem z reprezentacją Boga na Ziemi.
Leszcz miał pogrzeb taki, jaki chyba chciał. Piszę "chyba", bo wcale nie jestem pewien, czy on miał rzeczywiście problem z Bogiem, czy raczej z naszym Kościołem - zwrócił uwagę na swoim blogu.
Poświęcając wpis uroczystości, Hołownia zacytował słowa mamy zmarłego. O ile czuwając przy trumnie i słuchając piosenek Maanamu czuł tylko pustkę, to słowa kobiety poruszyły go do łez.
Wiem, że mój syn miał ostry język. Jeśli kogoś niechcący uraził, przepraszam w jego imieniu, bo on już nie może tego zrobić. On nie był chyba taki najgorszy. To było dobre dziecko! Wychowałam go jak umiałam. Przyjął wszystkie sakramenty, w szpitalu namaścił go mądry ksiądz. Wierzę, że Dobry Bóg się nim teraz opiekuje. Spoczywaj w pokoju, synku, do zobaczenia. A kto może, niech się pomodli za niego - powiedziała.
Poruszenie wywołała nie tylko wzruszająca scena pożegnania matki z dzieckiem. Zdaniem Hołowni zebrani poczuli, że może to jednak nie koniec .
Że może Leszczu gdzieś tam jeszcze rozkręci jakąś imprezę. Że to nie "żegnaj" ale "do widzenia". Człowiek jest w stanie znieść wszystko, gdy ma jakąś nadzieję - podkreślił dziennikarz i dodał: Oddałem cześć Leszczowi w jego obrządku myślenia, super, ale i tak wierzę, że my się jeszcze spotkamy.
Wraz z mamą Leszczyńskiego zamówił u ojców dominikanów mszę za zmarłego w kościele św. Jacka w Warszawie.
Może by sobie nie życzył? Ale, kurczę, krzywdy Robertowi nią przecież nie zrobimy żadnej. Naszym zdaniem życie po życiu jest, więc damy mu solidnego kopa na drogę do nieba - zażartował.AKPA/WBF
socha
Pobierz nową aplikację Plotek.pl Buzz na telefony z Androidem