ABW zatrzymała w poniedziałek menedżera VIP roomu restauracji Sowa & Przyjaciele. Istnieje podejrzenie, że to właśnie on jest odpowiedzialny za założenie podsłuchu.
W poniedziałek około południa funkcjonariusze ABW zatrzymali Łukasz N., menedżera, który od około 12 miesięcy pracował restauracji Roberta Sowy.
Poniedziałek, godz. 14.30. Przed restauracją Sowa & Przyjaciele, od ulicy i z boku, kilka ciemnogranatowych aut. Wyglądają na pojazdy służb specjalnych - relacjonuje Wyborcza.pl - I tak jest. Pierwsi funkcjonariusze pojawili się w restauracji Roberta Sowy w sobotę, kilka godzin po pierwszej wzmiance o podsłuchanych rozmowach. Umówili się na niedzielę. Stawili się o 10 rano na kontrolę. Wczoraj była kolejna. Sowie nie powiedzieli, czy coś znaleźli.
Dlaczego ABW podejrzewa pracownika Sowy? Według informacji podawanych przez Wyborcza.pl, VIP room przed wizytą ważnych osobistości w państwie funkcjonariusze BOR-u na ogół dokładnie sprawdzali. Po ich kontroli pomieszczenie czekało zapieczętowane aż do przyjazdu VIP-ów. Stąd przypuszczenie, że zamieszany w podłożenie podsłuchu mógł być pracownik ze swobodnym dostępem do VIP roomu, np. menedżer restauracji.
Jest tam mnóstwo kabli, sprzęt audiowizualny, jest telewizja satelitarna, jest szafa z alkoholami, dwie sofy, ława, okucia przy oknach i drzwiach, ściany wyłożone specjalnym drewnem - opisuje w rozmowie z portalem Robert Sowa. - Pewnie wszędzie można schować mikrofon z nadajnikiem.
Całe zamieszanie powstało po tym, jak tygodnik "Wprost" opublikował zapis dwóch nagranych w restauracji "Sowa & Przyjaciele", rozmów: z lipca 2013 roku, gdy ktoś nagrał szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką, oraz z lutego 2014 roku, gdy nagrano rozmowę odchodzącego z resortu ministra transportu Sławomira Nowaka z b. wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem.
karo