Nadzieja polskiego rapu czy pozer, z którego nabija się pół internetu? Nagrał jeden singiel, ale bardziej jest znany z rozrzutnego stylu życia niż ze swojej twórczości. We wtorkowym programie "Dzień Dobry TVN" Pikej stawiał czoła pytaniom o swoją muzykę, pieniądze i ludzi, którzy się z niego śmieją. Niektórzy zarzucają mu, że raper się przechwala. Jak skomentował to Pikej?
Rap niekoniecznie musi być smutny, przygnębiający, o problemach życiowych czy z jakimś niesamowitym przekazem. Chodzi o to, żeby on był muzyką, którą można sobie odpalić w samochodzie, pośpiewać i przestać myśleć - mówił Pikej.
Młody wielbiciel optymistycznego rapu bez ogródek przyznał się do swojej fascynacji amerykańską odmianą tej muzyki:
Patrzę na amerykańskich raperów i bez względu na to, czy dorobili się na rapie niesamowitych pieniędzy czy nie, zawsze robią to w taki sposób, że pieniądze się u nich przelewają, zakładają sobie grille na zęby, to nie jest do końca poważne - wyjaśnił.
Przykład amerykańskich kolegów musiał mocno oddziałać na wyobraźnię Pikeja, ponieważ stylem życia dość wiernie zaczął ich naśladować. W programie poruszono też kwestę majątku Pikeja. Podpytał go o to Marcin Prokop :
Jesteś młodym chłopakiem, który nie musiał przepracować dnia w życiu i nie musiał na ani jedną śrubkę swojego ferrari zarobić, bo wszystko kupił za pieniądze, które dostał w spadku po ojcu - zagaił prowadzący.
Pikej zaczął się bronić:
Ferrari nie było moje, ale banku - wyjaśnił Pikej. - Pieniądze, które odziedziczyłem, faktycznie starczyły mi na mieszkanie, starczają mi na potrzeby dnia codziennego, pracować faktycznie... Ale to nie ja to wybiłem na pierwszy plan, to wybili ludzie - tłumaczył się z zarzutów, że żyje ponad stan.
Sława Pikeja rozpoczęła się od udziału w kontrowersyjnej sesji zdjęciowej, w której pochwalił się swoim luksusowym mieszkaniem. Raper zapierał się, że chodziło mu o promocję własnej firmy, a wszystko zostało przeinaczone przez media:
Otworzyłem firmę designerską, więc wpuściłem kamery po to, żeby promować firmę, bo sam zaprojektowałem mieszkanie, nie po to, by się nim chwalić - twierdził.
Dowiedzieliśmy się też, że Pikej będzie konsekwentnie robił swoje.
Ja nie chcę robić niczego, co jest pod publiczkę, ja chcę być sobą w tym wszystkim i nie będę robić czegoś, bo to się będzie podobać ludziom - wyjaśnił swoją filozofię Pikej.
Ale muzyka jest dla ludzi, żeby ludzie jej słuchali! - zaoponowała Dorota Wellman .
Wierność sobie ma swoją cenę. Robiąc to, co się nie podoba ludziom, Pikej musi żyć ze świadomością, że nie jest lubiany przez internautów.
Piotruś, wszyscy się z Ciebie śmieją. Ciebie to nie boli? - zapytała z troską Dorota Wellman.
Młody raper twierdził, że nagabywanie na Facebooku sławnych amerykańskich raperów to był przemyślany zabieg:
Ja wiem, że się śmieją. Zamieszczanie linków na profilach Flo Ridy i Dr. Dre to był taki zabieg marketingowy - odpowiedział "Piotruś".
Nie tylko internauci, ale także tzw. "branża" nie traktuje Pikeja poważnie.
Większość cię nie akceptuje w tym środowisku, traktują cię trochę jak pajacyka z pudełka. Jak się do tego odnosisz? - zapytał Prokop.
Oni mają mnie za chłopczyka, który muzyką się zainteresował dopiero po śmierci taty - mówi Pikej. - Tak nie jest, bo ja hip hopem pasjonowałem się już od dawna. Zresztą, sam Tede mi pomógł wrzucając mój mix, który nagrałem na przełomie 2009/2010. Ja już nagrywałem pierwsze piosenki, jak miałem 12 lat, napisałem wtedy swój pierwszy tekst i go nagrałem!
Dorotę Wellman zainteresowało z kolei, co mógłby robić Pikej, gdyby przygoda z muzyką okazała się niewypałem. Jego plan awaryjny jest mocno rozbudowany.
Jednym z moich planów jest otworzenie driving range golfowego. Mogę kontynuować dalej projektowanie wnętrz, mogę zająć się sprawami biznesowymi, handlem, mogę zatrudnić się w jakiejś korporacji, jakby co, będę miał wykształcenie wyższe... Myślę, że jest to do zrobienia.
Czy Pikejowi będzie łatwo zrobić karierę? Obrany przez niego styl bragga raczej mu w tym nie pomoże.
To styl, który nie jest za bardzo popularny w Polsce i polega na tym, że raperzy sami się wychwalają. Może dlatego jestem nielubiany - snuje rozważania Pikej. - Ale to jest styl, który w Stanach jest najbardziej popularny, w Stanach wszyscy oni się chwalą i jakoś na tym jadą.
Miejmy nadzieję, że Pikej się na nim nie przejedzie. W razie czego zawsze pozostanie mu plan awaryjny.
alex