Książę Harry od września przebywa na misji w Afganistanie, gdzie pełni służbę wojskową jako pilot helikoptera Apache. Niedawno wydało się, że książę przeżył już swój "chrzest bojowy" i zabił talibskiego przywódcę. Do wydarzenia doszło podobno pod koniec października, zaledwie kilka tygodni po tym, jak książę Harry rozpoczął misję w Afganistanie. Książę wystrzelił ze śmigłowca rakietę Helfire, która trafiła w talibskiego przywódcę.
Byliśmy na patrolu i wezwaliśmy helikoptery Apache. Nagle usłyszałem w radio ten elegancki głos i wiedziałem, że to był Harry. Byli śledzeni przez dowódcę talibów. Harry przewodził misji. Nagle Apache wypuścił kilka rakiet Hellfire 30 mm i usłyszeliśmy wybuch. To była robota Harry'ego - powiedział jeden z żołnierzy stacjonujących w Afganistanie rozmowie z Thesun.co.uk .Fot. John Stillwell AP
Książę Harry cieszy się wśród żołnierzy niebywałą estymą, po części dlatego, że jest podobny do nich i nie kreuje się na kogoś lepszego. Książę doczekał się nawet własnego przydomka, "Duży H":
Big H jest legendą i robi kawał dobrej roboty w Afganistanie. Wszyscy faceci go uwielbiają. Lubi się napić, pośmiać, to swój gość - zachwalał go żołnierz.
Pełnienie misji przez księcia Haarry'ego w Afganistanie dotychczas budziło sporo kontrowersji. Talibowie postawili sobie nawet za cel zgładzenie księcia:
Wykorzystujemy wszystkie nasze siły, by się go pozbyć (...) powiadomiliśmy naszych dowódców w prowincji, by zrobili wszystko, co mogą, by go wyeliminować - powiedział rzecznik talibów agencji Reuters.Fot. POOL REUTERS
Misja księcia ma trwać 4 miesiące, powinna więc skończyć się już niedługo. Następca tronu został wysłany do Afganistanu 2 tygodnie po wybuchu skandalu z jego nagimi zdjęciami.
pr.photosVic