Minęły trzy tygodnie od wypadku Alana Andersza , a prokuraturze wciąż nie udało się ustalić dokładnych okoliczności zdarzenia. Ważnym dowodem w sprawie miało być nagranie z monitoringu. Okazuje się jednak, że widok z kamer nie obejmował miejsca, w którym doszło do wypadku.
Jak powiedział nam Paweł Wierzchosławski z warszawskiej prokuratury:
Rzeczywiście, nie ma materiału dowodowego w postaci nagrania z monitoringu. Nie możemy więc na nagraniu sprawdzić, czy to zdarzenie nosi znamiona nieszczęśliwego wypadku, czy też doszło do niego z udziałem osób trzecich. Kluczowe będą zeznania osób, które przebywały wtedy pod klubem. W tym tygodniu przesłuchujemy jeszcze kilku świadków.
Prokurator dementuje też, jakoby Andersz zupełnie nie pamiętał tego, co wydarzyło się w tę pechową dla niego noc:
Poszkodowany pamięta ogólny zarys zdarzeń, jednak niektórych momentów nie może sobie przypomnieć.
Najważniejszymi dowodami w sprawie będą więc zeznania przypadkowych świadków. Czy to wystarczy, aby w pełni odtworzyć przebieg zdarzeń z feralnej sobotniej nocy?
Oldżi
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Lawina komentarzy po metamorfozie w programie Rozenek. Reakcje widzów mówią same za siebie
Stockinger w "Pytaniu na śniadanie" wydmuchał dwa promile. Wszystkich zamurowało
Marta Nawrocka z wizytą w Notre Dame. Stylistka ma uwagi: Zbyt wyraziście
Zaskakująca refleksja Kaczorowskiej dwa tygodnie po aferze. Takich słów nikt się nie spodziewał
Nie żyje wybitny polski fotograf. Przed jego obiektywem stawały największe gwiazdy
Eleganccy Żebrowscy na premierze. Wrona zgolił brodę, a stylizacja Liszowskiej to hit!
Książę Harry zaliczył wpadkę. Kibice wściekli, musiał przepraszać
Kaczorowska zareagowała na mocne słowa Rogacewicza. Krótko i na temat
Poznaliśmy nominacje do nagród Grammy. Wiadomo, co z Justyną Steczkowską