Doda vs. Jakub Majoch , jej były menadżer. Wygląda, że to już prawdziwa wojna. Tydzień temu Majoch oskarżył Dodę o brak zapłaty za jego pracę. Artystka odbiła piłeczkę, twierdząc, że to jej były menedżer powinien jej oddać 160 tysięcy złotych. Od kilku dni zwaśnione strony wprost prześcigają się z wydawaniem oświadczeń. Jak się więc domyślamy, chyba ze sobą nie rozmawiają.... Najnowsze oskarżenia? Wczoraj Paweł Kasa, rzecznik prasowy Dody (tak, on się naprawdę TAK nazywa!) wystosował nam takie pismo:
Informujemy, że Pan Jakub Majoch nie jest osobą upoważnioną do reprezentowania Pani Doroty Rabczewskiej, a pełnomocnictwa, które mogą być przez niego przedkładane nie uprawniają do dokonywania jakichkolwiek czynności faktycznych lub prawnych w imieniu Pani Doroty Rabczewskiej.
Na odpowiedź Majocha nie trzeba było długo czekać. Były menadżer Dody nie tylko zdementował zarzuty, ale i jako dowód dołączył umowę, jaką podpisał miał podpisać przed rozpoczęciem współpracy z artystką.
Na podstawie tego oświadczenia zawarliśmy na rzecz Pani Rabczewskiej szereg umów, dzięki którym mogła choćby zrealizować swój ostatni teledysk, nagrać piosenkę do filmu "Kac Wawa" czy wyjechać na darmowe wakacje z Panem Błażejem Szychowskim. Przedstawianie przez Artystkę kolejnych nieprawdziwych doniesień szkodzi przede wszystkim jej samej - czytamy w mailu od Jakuba Majocha.
A było tak pięknie. Jeszcze nie tak dawno Doda i Jakub chodzili razem na lunche i na imprezy. Spekulowano nawet, czy przypadkiem nie są razem.... Ale jak widać, w naszym show-biznesie wszystko bardzo szybko się zmienia. Wczoraj spijali sobie z dzióbków, dziś ze sobą walczą.
Olinek