Trwa ostatni dzień kampanii przed drugą turą wyborów prezydenckich. Według sondaży różnica pomiędzy Rafałem Trzaskowskim, a Karolem Nawrockim jest w granicach błędu statystycznego. Coraz więcej celebrytów i influencerów włącza się w kampanie profrekwencyjne i nakłania do wzięcia udziału w wyborach. Głos zabrała także córka premiera Katarzyna Tusk. Zwróciła się do kobiet, którym partnerzy dyktują, na kogo mają głosować.
Kasia Tusk napisała na Instagramie, że otrzymuje wiele wiadomości od kobiet, także tych, w których rodzinach popierany jest Karol Nawrocki. Co więcej, córka Donalda Tuska wyznała, że zdarzyło jej się dostać w prywatnych wiadomościach obrzydliwe treści. "Dziewczyny! Tak wiele z was pisze mi, że nie wie, co myśleć o tych wyborach. Że wasz mąż, partner, znajomi, rodzina planują głosować na Nawrockiego, ale w was pojawia się jednak ziarenko niepewności w związku z jego życiorysem i ostatnimi doniesieniami. Przede wszystkim bardzo dziękuję za kulturalne wiadomości od tych z was, które widzą świat inaczej. Niestety, chcąc być szczerą, muszę przyznać, że są też takie wiadomości, które trudno by było zacytować. Pamiętajcie, że sami sobie wyznaczacie świadectwo, pisząc komuś najobrzydliwsze rzeczy na świecie. Mówicie, że mężczyźni, którzy w waszym domu bardziej interesują się polityką, przekonują was, że prawa kobiet to temat zastępczy - dla nich być może" - napisała Tusk na Instagramie.
W dalszej części wpisu Tusk napisała wprost, że głosowanie jest anonimowe, a priorytety kobiet od priorytetów mężczyzn często są rozbieżne. "Przecież to normalne, że każdego dnia zdarzają się momenty, kiedy para myśli inaczej. Ile razy coś, co był dla ciebie ważne, dla twojego mężczyzny było błahostką czy czepianiem się? To my same musimy zadbać o nasze sprawy, bo nasze priorytety różnią się często od priorytetów mężczyzn. Głosowanie jest anonimowe!" - dodała.