Więcej aktualnych informacji znajdziecie na stronie Gazeta.pl
Dla rodziny Piotra Jaconia ubiegły rok nie należał do łatwych. W dzień dziecka dziennikarz po raz pierwszy publicznie powiedział o tym, że ma transpłciową córkę. Uznał, że chce, by świat dowiedział się więcej na temat takich osób. Kilka miesięcy później ukazała się jego książka "My, trans", w której przeprowadził wywiady z osobami transpłciowymi, a także ich rodzicami i ekspertami. Coming out stał się dla niego także tematem reportażu "Wszystko o moim dziecku". W najnowszym wywiadzie dla "Vivy!" dziennikarz opowiedział o życiu z dzieckiem, które źle czuje się w swojej skórze.
Piotr Jacoń w rozmowie z "Vivą!" wyznał, że kiedy córka powiedziała rodzicom o tym, jak się czuje, nie miał żalu ani pretensji. Przyznał jednak, że łatwiej przyjąłby wyznanie, że jego dziecko jest osobą homoseksualną niż transpłciową. Wraz z żoną czuł dużo lęku, ale także ulgę, że "trafiło na nich".
Wcześniej miałem dziecko na drodze do nieszczęścia, a teraz widzę szczęście na horyzoncie - powiedział.
Przytoczył sytuację, kiedy jego córka wybrała się na jedną z manifestacji w Warszawie. Oboje z żoną denerwowali się, czy wszystko jest w porządku. Opowiedział, że gdy wróciła, była cała w skowronkach.
Okazało się, że ktoś do niej rzucił: "Niech pani przejdzie na drugą stronę, bo idą narodowcy". Rozumiesz: "PANI"! Nawet z narodowcami pod bokiem transpłciowa dziewczyna może znaleźć szczęście - dodał.
Dziennikarz wyznał, że nie wymawia także słowa "syn". Jest mu już niepotrzebne.
To nie jest tak, że ja miałem syna, który teraz jest córką. Nie! Zawsze miałem córkę, tylko wszyscy, i ona, i my, musieliśmy dojrzeć do tej świadomości - powiedział.
Nie zawsze było łatwo. Na początku, kiedy usłyszał prawdę, oczywiście nie był zachwycony, a w rodzinie kłębiło się mnóstwo emocji. W wywiadzie zdradził, że czuł się, jakby nagle umarło mu dziecko.
To brzmi okropnie, ale trochę tak jest. Nie wiem, czy każdy rodzic dziecka transpłciowego tak ma, ale ja przechodziłem pewien rodzaj żałoby. Żyłem w poczuciu fizycznej wręcz straty. Na początku dopadała mnie tęsknota za przytuleniem się do tamtego dziecka. To jest absurdalne, bo przecież dziecko nie umarło, ono ciągle jest, mam się przecież do kogo przytulić, tylko inaczej. Jak mnie to uczucie dopadało, to miałem łzy w oczach z tęsknoty za gestem, którego już nigdy nie doświadczę. Jest jednak różnica pomiędzy moją żałobą a taką, którą przechodzi się po śmierci kogoś bliskiego – mi się od razu urodziło nowe dziecko - powiedział Piotr Jacoń.
Dziennikarz od momentu coming outu chętnie dzieli się swoimi doświadczeniami oraz informacjami na temat osób transpłciowych. Przyznał, że sam na początku niewiele wiedział. Teraz chce uświadamiać na ten temat innych.