Jan Dąbrowski i Sylwia Przybysz są parą młodych influencerów, którzy obecnie podbijają media społecznościowe. Chłopak ma własny kanał na YouTubie i aktywnie prowadzi Instagram. Narzeczona jest również aktywna w sieci, ale w ostatnim czasie skupiła się na macierzyństwie. Młoda para niespełna rok temu po raz pierwszy została rodzicami. Na świecie przywitali córeczkę Polę, o której chętnie opowiadają. W listopadzie okazało się, że Sylwia jest w drugiej ciąży.
Sylwia Przybysz i Jan Dąbrowski oczekują na drugie dziecko. Zdecydowali się zostać rodzicami w dosyć młodym wieku - ona miała 21 lat, on - 23. Twierdzą, że duża rodzina od zawsze była ich marzeniem, a że już od kilku lat zarabiają na swoich kanałach w social mediach, to czuli, że mogą sobie pozwolić na potomstwo. W rozmowie z dziennikarką z "Baby by Ann" zdradzili, że teraz spełnia się ich największe marzenie.
Oboje pochodzimy z dużych rodzin: nas była piątka, u Jaśka - czwórka dzieci. Marzyliśmy, żeby w naszym domu było podobnie, z tego też względu nie chcieliśmy zwlekać, bo im wcześniej się zacznie, tym więcej dzieci można mieć. Zawsze chciałam być młodą mamą, nigdy też samorealizacja czy spełnianie swoich ambicji nie były dla mnie pierwszorzędne - powiedziała Sylwia.
A czy wcześnie zdecydowaliśmy się na rodzicielstwo? Nie za bardzo, biorąc pod uwagę to, że do show-biznesu weszliśmy, kiedy Sylwia miała 15 lat, ja 16. Wtedy zaczynaliśmy tworzyć nasze kariery internetowe, przez ten cały czas udało nam się ustabilizować - dodał Janek.
Para opowiedziała także o momencie, w którym Sylwia poinformowała partnera o tym, że za kilka miesięcy zostaną rodzicami. On na początku nie uwierzył i poszedł spać... Myślał, że to sen. Wspomniał pamiętną chwilę.
Totalnie nie wiedziałem. Byłem zaspany, więc tylko się uśmiechnąłem i dalej poszedłem spać. Wydawało mi się, że to mi się śni. Ale potem, jak się obudziłem i okazało się, że to prawda, bardzo się ucieszyłem. Marzenie zostało spełnione, bycie rodzicem nagle się urealniło. Coś pięknego!
Gdy nadszedł moment porodu, obydwoje nie wiedzieli, czego się spodziewać. Dąbrowski starał się wspierać partnerkę - wachlował ją teczką i puszczał ulubioną muzykę.
Obecność Janka bardzo mi pomogła: puszczał mi moją ulubioną muzykę, a w trakcie trwania aktywnego porodu przez jakieś siedem godzin wachlował mnie teczką, która dostał od położnej. Pomiędzy skurczami ciężko mi było złapać oddech, było mi słabo, więc ta teczka naprawdę pomagała. Dawał mi też duże wsparcie psychiczne - wspomina Sylwia.
Okazuje się, że po kilku dniach Pola trafiła do szpitala z żółtaczką. Wtedy młodzi rodzice przeszli pierwszą, poważną próbę. Bali się o zdrowie dziecka.
To był ciężki dzień: od godziny 15.00 do 1.00 w nocy tułaliśmy się po szpitalach i ciągle nas odsyłali gdzie indziej. Bardzo źle to wspominam: ośmiodniowe dziecko, ja świeżo po porodzie… (...) W nocy było ciężko, bo w tym okresie Pola zaczynała mieć kolki: płakała mi w tym inkubatorze, a ja płakałam razem z nią ze zmęczenia i z żalu, że nie mogę jej pomóc, że mogę ją wyciągnąć tylko raz na trzy godziny na karmienie. Było to dla mnie jako dla matki strasznie ciężkie doświadczenie - relacjonowała Przybysz.
Już wkrótce Sylwia urodzi drugie dziecko. Zaznacza jednak, że czuje się obecnie lepiej - doświadczenie z pierwszą ciążą sprawiły, że ma zdecydowanie mniej obaw. Pozostaje więc czekać na wieść o narodzinach kolejnej pociechy pary. Życzymy zdrowia!