Anna Lewandowska rzadko udziela wywiadów, w których daje się poznać z prywatnej strony. W najnowszym wydaniu "Gali" żona Roberta Lewandowskiego zrobiła jednak wyjątek i opowiedziała m.in. o tym, jak wygląda życie u boku sportowca. Sporo miejsca poświęcono też Klarze.
Robert często wraca do domu około godziny 14-15, kiedy Klarcia ma akurat drzemkę. To czas tylko dla nas. Zdarza się, że moja mama dzwoni potem i mówi: "W ogóle nie odbieracie telefonów". A ja na to: "Tak, mamo, bo mieliśmy czas tylko dla siebie". (...) Staram się jak najmniej pracować przy Klarze. Choć nie jest to łatwe, patrząc na moją specyfikę pracy. Wieczory staramy się mieć tylko dla siebie - wyznała.
"Lewa" zdradziła, że sporo pracy włożyła w to, by udowodnić, że mimo bycia żoną Roberta, od zawsze robiła coś swojego.
Chcę też powiedzieć, że pokochałam Roberta nie dlatego, że jest piłkarzem. Wyszłam za mężczyznę, a nie za jego zawód. To jest najważniejsze. I pokochałam go, kiedy grał w drugiej lidze i oboje mieliśmy swoje cele. Robert też mi kiedyś powiedział wprost: "Nie wyobrażam sobie ciebie siedzącej w domu" - dodała.
W rozmowie z Anną Zejdler-Ibisz Anna Lewandowska przyznała też, że nawet ona ma gorsze chwile, czego na co dzień przecież nie widać.
Czasem jestem zmęczona, czasem płaczę, czasem mam ochotę zamknąć się w domu z rodziną i nie wychodzić z niego, czasem mam ochotę po prostu odpocząć. Kiedy tylko wraca mi energia, działam z podwójnym uderzeniem.
Na koniec wywiadu padło pytanie o drugie dziecko.
A kiedy następne dziecko? Po mundialu? - zapytała dziennikarka.
Nie było pytania - odpowiedziała "Lewa".
Było!
Kiedyś na pewno. Jak Bóg da, nie wiadomo! (śmiech)
Oj, informacja o drugiej ciąży na pewno zelektryzowałaby nasze media. Trzymamy kciuki! :)
JT