Agata Matuszewska, jedna z bohaterek 11. edycji programu "Rolnik szuka żony", w telewizyjnym show nie zdołała znaleźć tego jedynego. Kandydaci, których zaprosiła do swojego gospodarstwa, nie spełnili jej oczekiwań. Uczestniczka show przez jakiś czas była łączona z Sebastianem Laskowskim, który również brał udział w show. Los jednak uśmiechnął się do niej dopiero w najmniej spodziewanym momencie - w sanatorium w Krynicy-Zdroju.
Agata nie planowała kolejnego związku, a mimo to spotkanie z tajemniczym mężczyzną okazało się przełomowe. - Na początku po prostu dobrze się bawiliśmy na dancingach. Podobało mi się, jak lekko porusza się na parkiecie. Żadne z nas nie zakładało, że z tego spotkania wyniknie coś więcej. Ale relacja przetrwała do dziś. Spotykamy się i zobaczymy, co przyniesie przyszłość - wyznała w rozmowie z tygodnikiem "Rewia". Nowy partner Agaty nie śledził programu, w którym występowała, dlatego ich relacja rozwija się bez cienia telewizyjnej otoczki. Jak sama przyznaje, teraz patrzy w przyszłość z większym optymizmem i cieszy się każdą chwilą. W życiu prywatnym Matuszewskiej wiele się dzieje. Jej syn Hubert niedawno stanął na ślubnym kobiercu, a jedna z córek wkrótce urodzi dziecko. Sama rolniczka też zdecydowała się na ważne zmiany - porzuciła hodowlę krów i skupiła się na uprawach rolnych, co daje jej więcej swobody i czasu dla siebie. - Nie wyobrażam sobie, bym miała się zamknąć w czterech ścianach. Jest mi dobrze i czekam na wszystko, co przyniesie przyszłość - podkreśla uczestniczka "Rolnika".
Historia Joanny i Kamila, którzy poznali się w ósmej edycji "Rolnik szuka żony", pokazuje, że udział w programie może stać się początkiem trwałego związku. Dziś zakochani tworzą rodzinę, są małżeństwem i wspólnie wychowują córkę, planując dalszą przyszłość. Uczestnik programu wielokrotnie podkreślał, że jego życie po programie wygląda zupełnie inaczej, a sam stara się przełamywać stereotypy dotyczące rolników. Asia natomiast wspomina, że jej decyzja o napisaniu listu była przełomowa. "Bardziej bym powiedziała, że kiedy pisałam list, miałam poczucie, że to los wybiera mnie" - wyznała w rozmowie z TVP.pl. W tamtym czasie była dziewczyną, która potrzebowała odmiany. "Patrząc na to, co się wtedy działo, moje życie było dosyć smutne, bo nie miałam nikogo. Nie byłam szczególnie odważna, ale jak to młoda osoba - mniej myślałam, więcej robiłam. Chyba jednak wtedy byłam odważniejsza. Teraz, kiedy pojawiła się malutka Tosia i tworzymy rodzinę, na pewno spoważniałam" - przyznała.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!