Katarzyna Kotula jest odpowiedzialna za projekt o rejestrowanych związkach partnerskich. Zgodnie z nim tego typu związki mogłyby zawrzeć dwie osoby pełnoletnie bez względu na płeć. Co więcej, takie osoby miałyby możliwość przyjęcia wspólnego nazwiska. Jak na razie pomysł ten wywołuje w Sejmie sporo kontrowersji. Polskie Stronnictwo Ludowe nie zgadza się na propozycję Kotuli. - Gdyby mnie ktoś zapytał, czy wiem, o co chodzi PSL-owi, to powiedziałabym, że nie - tłumaczyła w programie "Trójkąt polityczny". Jedno z pytań wywołało na jej twarzy wyjątkową konsternację. Nad odpowiedzią nie zastanawiała się jednak zbyt długo.
Pytanie o największego "dziadersa" w polityce początkowo zmieszało Kotulę. - "Dziaderstwo" nie jest ograniczone wiekiem. Można mieć 20 lat i być "dziadersem" - zaczęła, po czym przytoczyła nazwisko konkretnego polityka. - Marszałek Sawicki wypełnia niestety znamiona "dziadersa" - skwitowała. Pod nagraniem z programu pojawiło się kilka komentarzy popierających słowa ministerki. "Brawo. Jest pani super", "To akurat prawda", "Dokładnie tak" - pisali. A według was kto zasługuje na takie miano? Dajcie znać w sondzie na końcu artykułu.
Kotula zupełnie nie rozumie, dlaczego jej projekt wywołuje wśród polityków PSL-u tyle emocji. - Myślę, że jestem o wiele bardziej konserwatywna w swoich poglądach na temat związków, wychowania dzieci i rodziny niż wicepremier Kosiniak-Kamysz - stwierdziła. Później zasugerowała, że PSL powinno odciąć się od Andrzeja Dudy i skupić się przede wszystkim na współpracy z koalicjantami. - Bardzo bym chciała, żeby PSL nie układał się z prezydentem Andrzejem Dudą i nie pod niego pisał ustawę o statusie osoby bliskiej ani pod Prawo i Sprawiedliwość. (…) Trzeba być lojalnym wobec koleżanek i kolegów z koalicji - mówiła. ZOBACZ TEŻ: Katarzyna Kotula słyszy oburzające komentarze na temat swojego wyglądu. Chodzi o... włosy