Meghan Markle znęcała się nad pracownikami? Jej była asystentka rzuca nowe światło na sprawę

Od lat mówi się o tym, że Meghan Markle niedługo po wejściu do rodziny królewskiej straciła aż dwie asystentki. Miały rezygnować z prestiżowych stanowisk przez trudne zachowania żony księcia Harry'ego. Teraz jedna z nich zdradziła, że była przesłuchiwana w sprawie o znęcanie się, którego miała doświadczyć w Pałacu.

Samantha Cohen pracowała dla rodziny królewskiej od 2001 roku. Przez 17 lat pracowała dla królowej Elżbiety II jako sekretarz prasowy, a później zastępca prywatnego sekretarza. Królowa była zachwycona jej pracą i nadała jej przydomek "pantera". Później, na prośbę monarchini Cohen została prywatna asystentką księcia Harry'ego i Meghan Markle. W 2019 roku, po latach służby w Pałacu odeszła, jak wówczas mówiło się, przez Meghan Markle. Cohen miała być ofiarą mobbingu.Teraz opowiedziała nieco o kulisach sprawy. 

Zobacz wideo "Harry i Meghan" - dokument o życiu wśród członków rodziny królewskiej. "Znajdowali sposób, by mnie zniszczyć"

Była asystentką Meghan Markle. To przez nią zwolniła się z Pałacu

Samantha Cohen zrezygnowała z prestiżowego stanowiska w Pałacu, bo miała dość pracy z księciem Harrym i Meghan Markle. Kilka miesięcy z amerykańską aktorką miały ją wykończyć. Valentine Low w swojej książce "Courtiers. The Hidden Power Behind The Crown" twierdził, że po tym, jak Cohen zorganizowała dla książęcej pary oficjalną podróż po Australii, Fidżi, Tonga i Nowej Zelandii została zrugana. "Oni [Meghan Markle i książę Harry - red.] byli niemożliwi i popchnęli ją do granic możliwości. Była nieszczęśliwa" - czytamy w książce. Cohen miała wówczas porównać pracę z Meghan i Harrym do "pracy z nastolatkami". 

Teraz sprawa powraca. Wszystko dlatego, że "pantera" ujawniła, że była jedną z dziesięciu osób, które były przesłuchiwane w wewnętrznym śledztwie pałacu w sprawuje zarzutów wobec Meghan Markle, która rzekomo miała znęcać się nad personelem. Cohen nie chciała publicznie zbyt rozgadywać się na temat sprawy, ale w rozmowie australijską gazetą "Herald Sun" przyznała, że po tym, jak oficjalnie zrezygnowała ze stanowiska, musiała zostać w Pałacu dużo dłużej niż to planowała. Wszystko dlatego, że nowi asystenci, których miała wdrożyć w pracę dla Meghan i Harry'ego, szybko zrezygnowali ze stanowisk. 

Miałam zostać tylko na sześć miesięcy, ale zostałam na 18 - nie mogliśmy znaleźć dla mnie zastępstwa, a kiedy to zrobiliśmy, zabraliśmy ich [nowych asystentów - red.] w oficjalną podróż do Afryki z Harrym i Meghan, aby pokazać im tajniki pracy. Problem w tym, że oni również odeszli (zrezygnowali) i to jeszcze podczas pobytu w Afryce

- wyznała Cohen. 

Wyniki śledztwa pozostaną tajne

Portal Mirror informuje, że śledztwo, w którym wzięła udział Samantha Cohen wszczęto w 2021 roku, po tym, jak w 2018 roku sekretarz ds. komunikacji Harry’ego i Meghan -  Jason Knauf złożył skargę dotyczącą znęcania się. Meghan Markle miała rzekomo znęcać się nad dwiema asystentkami - Melissą Touabti (zrezygnowała ze stanowiska po pół roku pracy z Markle) oraz właśnie  Cohen. Jak czytamy, personel miał być "wielokrotnie upokarzany". Spodziewano się, że wyniki śledztwa zostaną ujawnione w 2022 roku, ale tak się nie stało. Jak podaje portal "Pałac Buckingham stwierdził, że zmiany należy wprowadzić na podstawie wyciągniętych wniosków, ale nie należy podawać szczegółów do publicznej wiadomości". 

Więcej o: