Donald Trump wygrał wybory prezydenckie w USA i znów będzie rządził Ameryką. W prowadzonej kampanii towarzyszyła mu nie tylko żona, ale też dzieci i wnuki. Zagraniczne media zainteresowały się więc bliskimi polityka, zwłaszcza jego synem Barronem Trumpem. Jak bumerang powróciły plotki o stanie zdrowia chłopaka.
O tym, że Barron Trump ma problemy ze zdrowiem, głośno było w czasie pandemii COVID-19 w 2020 roku. 14-letni wówczas syn polityka zakaził się koronawirusem. "Na całe szczęście jest silnym nastolatkiem i nie wykazywał symptomów. W pewnym sensie byłam zadowolona, że przeszliśmy przez to w tym samym czasie, dzięki czemu mogliśmy się sobą opiekować i spędzać razem czas"- mówiła wówczas Melania Trump.
Jednak o Baronie Trumpie zrobiło się głośno już dużo wcześniej. Wówczas spekulowano, że syn Donalda Trumpa może mieć autyzm. Takie plotki pojawiły się po tym, jak w 2016 roku dziesięciolatek wziął udział w wiecu wyborczym ubiegającego się o fotel prezydenta ojca. Mały Barron został wówczas uwieczniony na nagraniu, na którym widać, jak ziewał, klaszcząc, nie trafiał w dłonie i przedstawiał bogatą mimikę. Wówczas komentatorka Rosie O'Donnel, która nie przepada za Donaldem Trumpem, opublikowała w sieci wpis, w którym sugerowała, że Barron Trump może być w spektrum autyzmu.
Barron Trump jest autystyczny?. Jeśli tak - cóż za wspaniała okazja do zwrócenia uwagi na prawdziwą epidemię AUTYZMU
- napisała.
Melania Trump szybko zareagowała i groziła, że pozwie O'Donnel. Grzmiała, że komentatorka "znęca się nad jej synem". Po tym wpis na temat Barrona zniknął z sieci, ale nagranie żyło własnym życiem i stało się viralem. Tymczasem okazało się, że O’Donnell wychowuje córkę, u której zdiagnozowano autyzm i jak przyznała, chciała poruszyć kwestie związane ze świadomością na temat tego zaburzenia.
Niedawno Melania Trump wróciła wspomnianymi do tej sytuacji w autobiografii "Melania". W publikacji, która ukazała się w październiku tego roku, twierdziła, że sugerowanie, iż jej syn może mieć autyzm, było okrutne. Jak twierdzi "była przerażona takim okrucieństwem".
Było dla mnie jasne, że nie była [O'Donnel - red.] zainteresowana podnoszeniem świadomości na temat autyzmu. Czułam, że atakuje mojego syna, ponieważ nie lubi mojego męża
- pisała Melania, oskarżając prezenterkę o "czystą złośliwość".
Ponadto Melania Trump wyjaśniła, że Barron zachowywał się stosownie do swojego wieku, ponieważ miał zaledwie dziesięć lat podczas konwencji RNC 2016 w Cleveland. "Nie ma nic wstydliwego w autyzmie (choć O’Donnell na swoim Twitterze sugerowała, że tak jest), ale Barron nie jest autystyczny" - grzmiała. Utrzymywała także, że zarówno jej jako rodzicowi oraz jej synowi "wyrządzono nieodwracalne szkody".
Przypomnijmy, że Barron Trump unikał blasku fleszy. Na świat przyszedł w 2006 roku i niedawno skończył 18 lat. Trzecia żona Trumpa wspominała niejednokrotnie, że o tym, iż jest w ciąży, dowiedziała się, mając 36 lat (obecnie Melania Trump ma obecnie 54 lata) i wiedziała, że będzie opiekuńczą matką. Zdradziła też, jak Donald Trump zareagował na wieść o tym, że doczeka się kolejnego potomka (przypomnijmy, że polityk ma pięcioro dzieci z trzema partnerkami). "Pewnego dnia w sierpniu wrócił do domu, a ja powiedziałam mu, że zostanie tatą. A jego reakcja była taka... najpierw musiał to przyjąć do wiadomości. To było prawdziwe zaskoczenie. A potem był bardzo szczęśliwy" - powiedziała Melania w rozmowie z "People".