Tamayo Perry nie żyje. Aktor znany z takich popularnych produkcji jak m.in. "Aniołki Charliego: Zawrotna szybkość", "Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach", czy serial "Lost" zmarł w wieku zaledwie 49 lat. Perry pracował także jako kaskader, a od 2016 roku był ratownikiem morskim i instruktorem surfingu na Hawajach. W trakcie ostatniego dyżuru został zaatakowany przez rekina. Zmarł w wyniku poniesionych obrażeń. Jak się okazuje, w przeciągu ostatniego miesiąca to już kolejny atak rekina. Służby wydały specjalne ostrzeżenia.
Aktor i ratownik morski Tamayo Perry 23 czerwca surfował u wybrzeży wyspy Moku'auia na Hawajach w ramach swojego dyżuru ratowniczego. Jego dryfujące na wodzie ciało zostało dostrzeżone przez człowieka, który zaalarmował odpowiednie służby i poinformował, że obrażenia, które zauważył, przypominają ugryzienia rekina. Po przetransportowaniu Tamayo Perry'ego na brzeg stwierdzono zgon w wyniku poniesionych obrażeń. Jak się okazało, zmarł w wyniku ataku rekina. Po śmierci aktora służby wydały w okolicy ostrzeżenie o niebezpieczeństwie ponownego ataku. Jak poinformowały lokalne media, to już drugi taki atak w ciągu ostatniego miesiąca. Na rozszarpanym ciele Perry'ego widocznych było kilka ugryzień.
Tamayo Perry od 2016 roku pracował jako ratownik morski i był znany i lubiany na całym Wybrzeżu Północnym Hawajów. Aktor był także zawodowym surferem znanym na całym świecie, który od ponad 15 lat surfował i uczył tego innych. Jak donosi "Daily Star" jego współpracownicy go uwielbiali, a jego pozytywne nastawienie do życia było wręcz zaraźliwe. Burmistrz Honolulu w specjalnym oświadczeniu poinformował, że śmierć aktora to tragiczna strata. "Tamayo był wielce szanowaną osobą" - podkreślił burmistrz. Rodzina aktora poprosiła, aby w tym trudnym czasie uszanować prywatność jego bliskich.