Jocelyn Wildenstein, znana szerzej jako "Kobieta Kot", zasłynęła dzięki swojemu nietypowemu wyglądowi. Jest ona ogromną miłośniczką zabiegów plastycznych, jednak jak sama twierdzi, nigdy nie poprawiła sobie urody. Utrzymuje, że jej twarz to dzieło natury, czego mają dowodzić jej zdjęcia z dzieciństwa. Ostatnio została zauważona na ulicach Nowego Jorku i ciężko nie dostrzec, że znów się zmieniła.
Jocelyn Wildenstein była ostatnio widziana na ulicach Nowego Jorku w towarzystwie narzeczonego Lloyda Kleina, gdzie najprawdopodobniej trwają nagrania do serialu dokumentalnego o jej życiu. Według informacji przekazanych przez Mirror UK, po raz kolejny odniesie się do doniesień na temat poprawiania wyglądu, czego skutkiem jest wizerunek przypominający kota. Zdjęcia paparazzi raczej nie uciszą plotek.
Tego dnia "Kobieta Kot" była ubrana w czarną koszulkę z przeźroczystego materiału, którą zestawiła ze skórzanymi spodniami i butami na obcasie, wykończonymi złotymi elementami. My jednak zwróciliśmy uwagę na jej twarz. Jeśli by się przyjrzeć zdjęciom sprzed kilku lat, widać, że Jocelyn Wildenstein znów się nieco zmieniła. Jej oczy wydają się jeszcze węższe, natomiast usta znacznie bardziej płaskie. Stare fotografie "Kobiety Kot" znajdziesz w naszej galerii na górze strony.
Sama Jocelyn Wildenstein zacięcie trzyma się wersji, że jej wygląd to zasługa genów. Twierdzi, że gdyby ludzie zobaczyli zdjęcia jej babci, szybko by dostrzegli, że również miała skośne oczy i wyraziste kości policzkowe. Niestety, tej wersji nie potwierdzają jej wieloletni znajomi oraz były mąż Alec N. Wildenstein. Rzekomo krótko po ślubie zafundowali sobie pierwszy lifting, a ona pokochała zabiegi. Sam nie pamiętał, aby co rusz nie widział jej wracającej do siebie po kolejnych operacjach plastycznych. Myślicie, że sprawa się w końcu wyjaśni w serialu dokumentalnym z życia "Kobiety Kot"?