• Link został skopiowany

Śleszyńska nie miała szczęścia w miłości. Kiedy Gąsowski spakował walizki, była zaskoczona. "Opłakiwałam ten związek"

Jest jedną z najbardziej lubianych polskich aktorek komediowych. Zachwycała na deskach warszawskich teatrów, a szeroka publiczność pokochała ją za role serialowe. Ale choć Hanna Śleszyńska zachwyca pozytywną energią na ekranie i poza nim, powodzenie w życiu zawodowym nie szło w jej przypadku ze szczęściem w miłości.
Hanna Śleszyńska nie miała szczęścia w miłości
Hanna Śleszyńska nie miała szczęścia w miłości ; Fot. Artur Kubasik / Agencja Wyborcza.pl; KAPIF

Talent komediowy to jej drugie imię. W życiu prywatnym zaraża uśmiechem i pozytywną energią, a zawodowo nawet z drugoplanowych ról - takich jak ciepła i nieco ekscentryczna ciocia Jadzia z serialu "Rodzina zastępcza", pani Irenka z "O mnie się nie martw" oraz siostra Genowefa Basen z "Daleko od noszy" - potrafi uczynić majstersztyk, za który kocha ją publiczność. Wie, jak rozbawić do łez. Błyszczała też na deskach stołecznych teatrów i jako członkini grupy aktorsko-kabaretowej "Tercet, czyli Kwartet", którą tworzy od 2003 wraz z Robertem Rozmusem, Piotrem Gąsowskim i Wojtkiem Kaletą. Znajomi mówią o niej ponoć "chodzące dobro". A patrząc na życie Hanny Śleszyńskiej, łatwo w to uwierzyć - nie chowa urazy, unika skandali i publicznego prania brudów. Byłych partnerów i ich rodziny traktuje z miłością i szacunkiem, a oni odpłacają jej tym samym. Jednocześnie, jak podkreśla sama aktorka, w związkach nie jest łatwą partnerką, więc za ich rozpad sporą część winy bierze na siebie. Ale Hanna Śleszyńska twierdzi, że znalazła swoją własną receptę na szczęście.

Zobacz wideo Piotr Gąsowski relacjonuje problematyczny lot

Pierwsza miłość i początki kariery

Hanna Śleszyńska przyszła na świat 11 kwietnia 1959 roku w Warszawie. Choć nie pochodzi z rodziny z aktorskimi tradycjami - jej mama była nauczycielką języka polskiego, a ojciec hydrogeologiem - w domu zawsze gościła muzyka. W rozmowie z magazynem "Dobry Tydzień" Hanna Śleszyńska wyznała, że talent wokalny odziedziczyła po tacie. "Pięknie wraz ze swoim bratem śpiewali na głosy" - wspomniała w tej rozmowie, dodając, że dom był pełen miłości i ciepła. "Mieszkaliśmy w 40-metrowym mieszkaniu na warszawskim Mokotowie. Było ciasno, ale wesoło. (...) Rodzice mieli wspaniałe poczucie humoru. Mama to śmieszka, ojciec też, podobnie brat" - wyznała aktorka.

Szybko okazało się, że Hanna ma talent nie tylko wokalny, ale i aktorski. Na studia w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie dostała się za pierwszym podejściem. Na uczelni przyszła aktorka poznała swojego pierwszego i jedynego męża - Wojciecha Mangulskiego. Po rozwodzie z nim już nigdy nie zdecydowała się na ślub, choć partnerów miała kilku. Co takiego się wydarzyło?

Razem studiowaliśmy. Wojtek od razu mi się spodobał, zresztą wciąż jest bardzo przystojny. Pamiętam, któregoś dnia na zajęciach było strasznie zimno. Wojtek miał taki fajny kożuch po dziadku. "Chodź, ja cię ogrzeję", powiedział. No i tak mnie ogrzewał, tak mocno przytulał, że zostaliśmy parą

- wspominała w wywiadzie dla magazynu "Tina" Hanna Śleszyńska. Młodzi bardzo szybko zakochali się w sobie i postanowili nie zwlekać z przejściem na kolejny etap. Wzięli więc ślub, a rok później na świecie pojawił się ich syn Mikołaj. Rodzinne szczęście nie trwało jednak długo. "Może za wcześnie wzięliśmy ślub? Byliśmy bardzo młodzi. Chyba nie dojrzałam wtedy do małżeństwa, wielu rzeczy nie umiałam docenić. Nie jestem łatwą partnerką, mój upór czasem jest nie do zniesienia. Wojtek (też zodiakalny Baran) byt wspaniałym ojcem i mężem, a ja nie ułatwiałam mu życia" - rozważała we wspomnianym wywiadzie Hanna Śleszyńska. Mimo rozwodu para pozostała w przyjacielskich relacjach. Ciepłe stosunki po rozstaniu miały w przyszłości stać się dla Hanny Śleszyńskiej regułą.

Śmiech i łzy

Pomimo życiowych zawirowań Hanna Śleszyńska konsekwentnie budowała swoją karierę. Szybko zaczęła występować na deskach stołecznych teatrów - Ateneum, Komedia, Nowym, Rampa czy Dramatycznym. W pierwszym z nich w 1982 roku poznała kolejnego życiowego partnera. Piotr Gąsowski, o sześć lat młodszy od Hanny Śleszyńskiej, stawiał wówczas na scenie swoje pierwsze kroki, a starsza koleżanka zaimponowała mu najpierw warsztatem. "Ona była już kilka lat po debiucie, ja świeżo po szkole teatralnej. Byłem jej fanem, pod koniec lat 80. chodziłem na każde jej przedstawienie. Zachwycało mnie jej ciepło, humor, temperament i oryginalna uroda. Im dłużej i więcej na nią patrzyłem, tym bardziej mi się podobała" - opowiadał Piotr Gąsowski w jednym z wywiadów. 

Zanim tych dwoje zostało parą, minęło trochę czasu. "Kiedy poznałam Piotra, chodził za mną, prosił o spotkania, ale ja nie od razu się poddałam. Udawałam, że mi na nim nie zależy. Ale było odwrotnie, bo mi zależało" - wyznała po latach Hanna Śleszyńska. W końcu więc uległa zalotom. Po kilku latach Hanna i Piotr zostali rodzicami syna Jakuba. Nigdy nie zdecydowali się jednak na sformalizowanie związku. Mimo to, przez 14 lat tych dwoje było uważanych za najsympatyczniejszą parę polskiego show-biznesu. Niestety, pewnego dnia Piotr Gąsowski spakował walizki i wyprowadził się z domu. Jego decyzja wprawiła w zdumienie zarówno środowisko artystyczne, jak i samą Hannę Śleszyńską. Aktorka długo leczyła rany po rozstaniu, a fakt, że artyści ciągle występowali razem w przedstawieniach komediowych grupy "Tercet, czyli kwartet", którą założyli wraz z Robertem Rozmusem i Wojciechem Kaletą, dolewał oliwy do ognia. Po pewnym czasie jednak emocje ucichły, a Hanna Śleszyńska i Piotr Gąsowski do dziś pozostają w bardzo bliskich relacjach. Nie osłabły one nawet wówczas, kiedy Piotr związał się w 2005 roku z tancerką Anną Głogowską i dwa lata później urodziła im się córeczka Julia.

Z Piotrem Gąsowskim jeździmy razem na narty, dzwonimy do siebie. Łączy nas autentyczna przyjaźń, ale po rozstaniu przez cztery lata opłakiwałam ten związek. Zatem to wszystko zajęło nam trochę czasu

- opowiadała Hanna Śleszyńska w jednym z wywiadów. 

Recepta na szczęście

Hanna Śleszyńska w nowym tysiącleciu stała się ulubienicą publiczności dzięki rolom w serialach "Daleko od noszy" i "Rodzina zastępcza". Z czasem w jej życiu pojawiła się też nowa miłość - w latach 2005-2019 była związana z przedsiębiorcą i byłym łyżwiarzem Jackiem Brzoską. Para poznała się na basenie, na którym pływać uczyły się ich dzieci. Choć i ta relacja nie przetrwała próby czasu, również tym razem obyło się bez skandalu i walki. "Hania jest wspaniałą kobietą, ale cóż, czasami coś nie zaskoczy w życiu. Nie ma tu skandalu, żadnej osoby trzeciej. Po prostu tak wyszło. Nic więcej" - tłumaczył  Brzosko na łamach tygodnika "Twoje Imperium". Kiedy w zeszłym roku mężczyzna zmarł, Hanna Śleszyńska pożegnała go we wzruszających słowach. "Dziękujemy Ci za Twoją radość, optymizm, fantazję i szczyptę pozytywnego wariactwa, które wniosłeś do naszego życia. Bez Twojego śmiechu świat będzie smutniejszy" - napisała na Instagramie aktorka.

Pomimo życiowych zawirowań, Hanna Śleszyńska nadal zaraża optymizmem. Cieszy się szczęściem swoich dzieci - w zeszłym roku została babcią, bo jej syn Mikołaj doczekał się własnego potomka.

Kochani. Tak wygląda szczęśliwa babcia, zostałam nią 29 grudnia, gdyż tego dnia urodził się mój wnuk Tymek syn Oli i Mikołaja, waży 3400, i ma 54 cm, mama i synek czują się dobrze. Jestem najszczęśliwsza na świecie i tym szczęściem chciałam się z wami podzielić 

- napisała na Instagramie aktorka. A co z mężczyznami? "Najważniejsze jest, aby rozwijać swoje pasje, realizować marzenia i czerpać z życia pełnymi garściami. Wierzę, że prędzej czy później odnajdę również swoje szczęście w miłości. Nie tracę nadziei!" - podsumowała w jednym z wywiadów Hanna Śleszyńska.

Więcej o: