Została legendą jeszcze za życia. Z wykształcenia była architektką, ale z zamiłowania scenografką, projektantką mody oraz telewizyjną stylistką. A także wykładowczynią łódzkiej filmówki i PWST w Warszawie. Zasłynęła dzięki śmiałym pomysłom i awangardowym realizacjom. Dla bliskich po prostu Xenia - zawsze życzliwa, ciepła i pomocna. Dla współpracowników sprawiedliwa, choć nie zawsze łatwa w obejściu. Telewizyjne spikerki drżały przed jej opinią - z Krystyną Loską toczyła boje o wymalowane do przesady rzęsy, z innymi prezenterkami o olbrzymie, wytapirowane do granic możliwości fryzury. Ale większość miała wielki szacunek dla jej autorytetu. Bo dla Xymeny Zaniewskiej nie było rzeczy niemożliwych. "Jej świat to było działanie, stale coś robiła i ja od dziecka się nauczyłem, że jak się robi jakieś rzeczy, to one wychodzą" - mówił o swojej matce Iwo Zaniewski.
Swoje oryginalne imię urodzona 4 czerwca 1927 roku Xymena Zaniewska zawdzięczała rodzinnej klątwie, brzmiącej: "Każda najstarsza córka w tej rodzinie będzie miała na imię Xymena. Jeśli nie – umrze w dniu zamążpójścia!" Miał ją rzucić jeden z przodków po tym, jak zmarła jego żona, nosząca właśnie to imię. Xenia, jak nazywano w domu dziewczynkę, od dziecka przejawiała talent artystyczny. Ale jej drugą, jeszcze większą pasją były konie - dziadek był administratorem stadniny pod Poznaniem. Dziewczynka marzyła o tym, że sama również będzie kiedyś miała dużo koni.
Chciałam hodować konie, a zamiłowanie do rysunku było sprawą marginalną. Rysowałam jednak nieustannie i właściwie to sprawiło, że moje dalsze losy potoczyły się tak, jak się potoczyły - wspominała Zaniewska we wspomnieniowej książce "Xymena".
Planom na drodze stanął wybuch wojny. Cała rodzina została wówczas przesiedlona w okolice Częstochowy. Podobnie jak wielu, stracili wszystko i wszystko musieli zaczynać od nowa.
Xymena w czasie wojny była sanitariuszką w Armii Krajowej. Zdobytym w tamtym czasie umiejętnościom zawdzięczała swoją pierwszą pracę - wykonywała zastrzyki w domach pacjentów. Podczas Powstania Warszawskiego pomagała natomiast w szpitalu przyjmującym uciekinierów z oblężonej Warszawy. Tam spotkała mężczyznę, który miał zadecydować o jej dalszej drodze zawodowej. Prof. Zygmunt Kamiński, jeden z twórców i wykładowców Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej, który zachęcił ją, aby wybrała się na studia architektoniczne. A ponieważ młoda dziewczyna zawsze lubiła rysować, a na posiadanie własnej hodowli koni zdecydowanie się nie zanosiło, postanowiła go posłuchać.
Na studia do Warszawy Xymena przyjechała w 1945 roku. Już wówczas zwracała uwagę swoim oryginalnym wyglądem.
Zostały mi z okupacji długie buty i płaszcz dziadka. Trochę przyduży. Zapinałam go skórzanym paskiem, a na nogi wciągałam te oficerki. To był jakiś styl - wspominała Xymena w rozmowie z Aleksandrą Boćkowską.
Styl w połączeniu z oryginalnym imieniem działał jak wabik na kolegów z roku. Nazywali koleżankę pieszczotliwie Xantypą lub Xantypcią od imienia żony Sokratesa. Jeden z nich, Ryszard Zaniewski, wkrótce został jej mężem. A tuż po ukończeniu studiów Xymena Zaniewska dostała pracę w Miastoprojekcie, dla którego budowała słynny MDM, czyli Marszałkowską Dzielnicę Mieszkaniową.
Po pewnym czasie Xymena Zaniewska doszła jednak do wniosku, że z architekturą nie jest jej do końca po drodze. Odrzuciła więc propozycję awansu i rozpoczęła studia na Wydziale Architektury Wnętrz warszawskiej ASP. A żeby zarobić na utrzymanie, znalazła pracę jako projektantka witryn sklepowych. Już wówczas udowodniła, że wszystko, czego się dotknie, potrafi zamienić w złoto.
Miałam całe piętro w Domach Towarowych Centrum z wystawami od Marszałkowskiej. Wycieczka Francuzek wykupiła kiedyś cały transport moich futer z miśka, z wierzchem z wzorzystego kretonu, z czego byłam bardzo dumna – ale ostatecznie nie zdobyłam fortuny. Ten rodzaj dość kosztownej bezinteresowności miał jednak swoje zalety. Wszyscy partnerzy mi ufali, a ludzie chcieli kupować i nosić to, co zaprojektowałam - wspominała w książce "Xymena".
Na talencie Xymeny Zaniewskiej poznano się też w Modzie Polskiej. Tula Turbowicz, ówczesna szefowa modelek legendarnej marki, doceniła świeżość pomysłów projektantki. A ponieważ jej mąż był dyrektorem w TVP i poszukiwał akurat scenografów, poleciła mu Xymenę Zaniewską. Adam Hanuszkiewicz, redaktor naczelny Teatru Telewizji, najwyraźniej też dostrzegł, że ma przed sobą wielki talent. Charyzmatyczna kobieta właściwie nie pozostawiła mu wyboru - po jednej z prób do sztuki w reżyserii Adama Hanuszkiewicza nie omieszkała mu powiedzieć, że jest rozczarowana scenografią. Dodała, że sama zrobiłaby to lepiej i pokazała mu szkice swoich propozycji. Pierwsza scenografia autorstwa Xymeny Zaniewskiej pojawiła się w sztuce "Apollo z Bellac" Jeana Giraudoux.
Przez kolejne 25 lat Xymena Zaniewska projektowała scenografię dla TVP - powierzono jej przygotowanie koncepcji oraz wykonanie scenografii do kilkuset programów, przedstawień i innych produkcji telewizyjnych. Ale nie tylko, bo odpowiadała również za wygląd prezenterek. Zdania pań na temat tego, jak powinna wyglądać pojawiająca się na wizji spikerka często się różniły, na tym polu wybuchały więc liczne konflikty. Jeden z byłych dyrektorów TVP, Maciej Szczepański, wspominał w rozmowie z tygodnikiem "Na Żywo", że Zaniewska wielokrotnie w niewybrednych słowach skarżyła się na gwiazdy. "Nie mogę sobie poradzić z tymi tłumokami, tłumaczę im, jak się mają ubrać, czesać, a gdy spuszczam na chwilę z oczu, walą sobie lakier na głowę" - wspominał dawny dyrektor telewizji. I dodawał, że Xymena Zaniewska zamawiała dla prezenterek jednakowe bluzki. Przed wyjściem na plan sprawdzała też, czy nie mają ze sobą ołówków, bo te, wkładane pod włosy służyły do podnoszenia tapirów. A wielkich fryzur Xymena Zaniewska nie znosiła tak samo, jak przesadnego makijażu.
Jak mi któraś rzęsy za mocno wytuszuje i zobaczę, że są za długie, to powyrywam! - krzyczała według jednej z anegdot.
Większość współpracowników Xymeny Zaniewskiej wspomina ją jednak jako osobę wymagającą, ale też niezwykle profesjonalną i sprawiedliwą. Taką, która za swoim zespołem stoi murem i dosłownie wszystko potrafi załatwić. Maciej Szczepański wspominał:
Problem był z podłogą, bo miała być przykryta czarną lśniącą folią, którą można było kupić tylko w Berlinie. No to powiedziałem: "Xymena, jedź do Berlina!". I dałem jej nasze dolary zarobione przez telewizję, żeby uniknąć korowodów z oficjalnym wywozem dewiz z Polski. Jakiś czas potem byłem w Berlinie i spotkałem się ze znajomym, mówi: "Była tutaj ta twoja Zaniewska. Zadzwoniłem, gdzie trzeba, załatwiłem wszystko, a gdy ona przyjechała, to powiedziałem, że potrzebne są już tylko pieniądze. Na to ona wstała, rozpięła bluzkę i sięga za biustonosz... i wyjmuje zza niego zwitek dolarów". Jak na filmie. To była sławna historia. Kupiła, przywiozła i program się odbył - czytamy w książce Beaty Modrzejewskiej "Prezesi. Oni rządzili TVP".
Xymena Zaniewska słynęła też z pionierskich rozwiązań i umiejętności wyczarowania czegoś z niczego - zwykły papier ścierny w jej rękach wystarczał, by zapewnić ciekawy efekt świetlny. A dywan do studia sama przywiozła z Otwocka. Jej wyobraźnia nie znała ograniczeń, ale jednocześnie jako szefowa była bardzo wymagająca, dbała o nawet najmniejsze detale. Wszystko to w połączeniu z wielkim talentem zaowocowało śmiałymi, awangardowymi rozwiązaniami, nową jakością. Dlatego dziś mówi się, że Xymena Zaniewska stworzyła polską szkołę scenografii.
Xymena Zaniewska podkreślała zawsze, że stara się nie angażować w politykę. Ale to, co wydarzyło się w Polsce na początku lat 80. nie pozwoliło jej pozostać obojętną. Xymena Zaniewska zapisała się do Solidarności. Jej decyzja miała poważne konsekwencje, kiedy wybuchł stan wojenny.
Zostałam poddana weryfikacji. Na pytanie komisji, dlaczego moim zdaniem nastąpił taki rozwój wydarzeń, odpowiedziałam, że transparenty "Telewizja łże" nie całkiem mijają się z prawdą. Otrzymałam zakaz wstępu do telewizji i kosztorysy oraz rachunki podpisywałam odtąd w bramie. Później udało mi się otrzymać zgodę na wcześniejszą emeryturę - wspominała Xymena Zaniewska w książce "Kreatorki. Kobiety, które zmieniły polski styl życia" Lidii i Julii Pańków.
Do TVP Xymena Zaniewska wróciła na krótko w latach 90. z autorskim programem o modzie zatytułowanym "Stawka większa niż szycie", gdzie prezentowała najświeższe trendy w modzie. Na emeryturze Zaniewska wcale nie zwolniła tempa. Tworzyła i projektowała, rozpoczęła nawet współpracę z zagranicznymi firmami. Przez jakiś czas wykładała też na łódzkiej filmówce i na PWST w Warszawie. Wraz ze swoim drugim mężem - poznanym w latach pracy w TVP grafikiem i scenografem, Mariuszem Chwedczukiem, prowadziła dom otwarty. Gościli w nim nie tylko ludzie, ale też ptaki, bo Xymena Zaniewska kochała zwierzęta, a skrzydlatych przyjaciół traktowała jak inni koty czy psy. Była prezeską Fundacji Rozwoju Warszawskiego Ogrodu Zoologicznego "Panda", a w domu na wsi hodowała gęsi.
O tym, jak wspaniałą kobietą była zmarła 12 lutego 2016 roku Xymena Zaniewska wie najlepiej jej syn - znany copywriter, Iwo Zaniewski.
Mama była dla mnie jak wróżka. Nigdy nie pokazała mi świata jako pełnego zagrożenia - jej świat był miejscem bezpiecznym i pociągającym. Jej świat był pełen sztuki, ciekawych ludzi, gdzie zwykłość nie zakrada się nawet na sekundę, nikt nie jest porzucany i samotny. Jej świat to było działanie, stale coś robiła i ja od dziecka się nauczyłem, że jak się robi jakieś rzeczy, to one wychodzą - wspominał w jednym z wywiadów.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Tak wygląda dom Kwaśniewskiej i Badacha. Muzyk dba o porządek
Burza pod zdjęciem z próby dwa dni przed finałem. Co z Kaczorowską i Rogacewiczem? Kassin wyjawił prawdę
Stylizacja Smaszcz niczym "majstersztyk PR-u". Tak ubrała się na rozprawę z byłym mężem
Leszek Miller został zapytany o związek wnuczki. Wspomniał o "ociepleniu relacji"
Menedżer Tomasza Karolaka zapytany o wpis Rogacewicza. Jaśniej się nie da
Według Joanny Przetakiewicz tyle trzeba zarabiać, żeby godnie żyć. Padła konkretna kwota
Edyta Pazura tak szczera jeszcze nie była. "Koniec współpracy i przyjaźni, która trwała dziesięć lat"
Wizyty u psychologa pomagają jej śpiewać. Margaret zaskoczyła wyznaniem w "The Voice of Poland"
Po bolesnym rozwodzie odwróciła się od niej branża. Katarzyna Figura wyznała to po latach