Lewandowska w "Elle" rozwścieczyła Polki. "Oderwanie od rzeczywistości level hard". Świat idzie do przodu, a my zostaliśmy w 2008

Anja Rubik na okładce "Vogue'a" nie wszystkim przypadła do gustu, ale fanów okładki "Elle" z Anną Lewandowską można szukać ze świecą. Oburzenie, jakie wylało się na magazyn, nie powinno dziwić, bo zarzuty o oderwaniu od rzeczywistości są w tym wypadku całkowicie słuszne. W 2020 roku "siła kobiet" nie może już być jedynie sloganem.

W ostatnich tygodniach tysiące Polek wychodzą na ulice, by walczyć o swoje fundamentalne prawa. Są wściekłe, czują, że przeciwko nim stoi nie tylko policja, ale i rządzący. Zaczęło się od pokojowych demonstracji z hasłami wypisanymi na kartonach, a eskalowało w pryskanie gazem w oczy. Magazyny modowe starają się wspierać Polki, ale niestety, tego egzaminu póki co nie zdają.

"Matka, żona, sportsmenka, bizneswoman"

Nie każda kobieta chodzi na demonstracje, ale zdecydowana większość jest przeciwna zmianom, które chce wprowadzić PiS. Rozmowa o sytuacji politycznej stała się czymś tak normalnym, jak rozmowa o koronawirusowych obostrzeniach - jest 2020 rok i takie mamy nastroje. Redakcja "Elle" najwyraźniej postanowiła wpisać się w panujący klimat i w styczniowym wydaniu zaproponować czytelniczkom inspirujący temat - "Siła kobiet". Mogło wyjść super, bo zagraniczna prasa udowodniła, że moda/gwiazdy/lifestyle nie muszą być opisywane, jakby istniały w próżni, do której problemy nie docierają. Tymczasem czytelniczki dostały kopniaka w brzuch.

Anna Lewandowska w sesji dla magazynu 'Elle'Anna Lewandowska w sesji dla magazynu 'Elle' Elle Polska/fot. Agnieszka Kulesza i Łukasz Pik/DAS Agency

Matka, żona, sportsmenka, bizneswoman. Jej kariera i styl życia od lat inspirują miliony Polek. Motywuje, zaraża ambicją, determinacją i siłą, dlatego to właśnie z Anną Lewandowską wchodzimy w nowy rok - tymi słowami "Elle" przedstawiło nową okładkę i jej bohaterkę.
 

Ze zdjęcia uśmiecha się do nas piękna, bogata i niezaangażowana politycznie Anna Lewandowska. Jej włosy układają się idealnie, twarz jest gładziutka, a styliści zadbali, by prezentowała się jak prawdziwa fashionistka. Pod spodem napis: Siła kobiet. I dalej - "Anna Lewandowska nie boi się niczego". Tak negatywnych reakcji nie miała chyba żadna okładka w historii magazynu - internautki poczuły się dotknięte, i słusznie. 

Gdzie była Lewandowska, gdy Polki walczyły na ulicach? Gdzie jest, gdy setki rodzimych celebrytek zabierają głos, okazując wsparcie, choćby mówiąc otwarcie o swoich doświadczeniach z utratą ciąży czy narażając się reklamodawcom i jednoznacznie żegnając followersów, którzy popierali stanowisko TK. Nastroje są takie, że pseudo wsparcie w tym momencie nie znaczy NIC.

Nic tak nie mówi o „sile kobiet” jak żona piłkarza, która podczas protestów mówiła, żeby się NIE KŁÓCIĆ - pisali internauci
Halo Elle, kończy nam się 2020 rok, a nie 2008... Posłuchajcie czytelniczek i obserwatorek
W kontekście strajku kobiet osoba, która nie zajęła stanowiska, a wy dajecie hasło siła kobiet... Nie, nie inspirują nas bogate uprzywilejowane „superwoman”, a dziewczyny takie jak my

To niektóre (i wcale nie najmocniejsze) z tysięcy komentarzy, które pojawiły się pod okładką w mediach społecznościowych. Przewijają się teksty "ośmieszacie się", "oderwanie od rzeczywistości", "dlaczego nikt nas nie zapytał". Właśnie - dlaczego? Tu nie chodzi o to, że ktoś "hejtuje" Lewandowską, ale o to, że magazyn udowodnił, że nadal żyje w brokatowej bańce glamour, w której okładka ma być śliczna, silna kobieta jest idealna i bajecznie bogata, a to, co dzieje się na ulicach to jakieś nieinteresujące dla wielbicieli mody epizody.

"Wystarczyło sobie przed lustrem półnagie zdjęcie "rewolucyjne" strzelić"

Przed "Elle" był "Vogue". Magazyn nazywany biblią mody, na swojej "rewolucyjnej" okładce pokazał nagą Anję Rubik z flarą i choć pierwsze reakcje były pozytywne, aktywistki również nie były entuzjastyczne.

 
Do refleksji skłoniła mnie Dominika Kasprowicz, pisząc tak: "Właśnie przeczytałam pod zdjęciem nagiej Anji Rubik z flarą na insta Vogue.pl, że "robiąc tę sesję zdjęciową na okładkę magazynu, sławna modelka dołączyła TYM SAMYM do Ogólnopolskiego Strajku Kobiet"? Kuźwa, to, po jaki wuj ja się szlajam po tych ulicach, drę do szczekaczki, zbieram kolejne zarzuty, które za chwilę się skończą nie wiadomo jakim wyrokiem w sądzie, po co się szarpię z policjantami, przyjmuję gaz na twarz, pałą po plecach, po co te min. 10 godzin dziennie na mesie i telefonie, żeby skoordynować, zsieciować aktywistki, jak to wystarczyło sobie przed lustrem półnagie zdjęcie "rewolucyjne" strzelić - pisała na Facebooku Karolina Micuła

Okładka odkrywcza nie jest, ale pewnie na "Elle" by wystarczyła. Tyle że od "Vogue'a" ludzie oczekują więcej. Jego światowe wydania prezentują różny poziom zaangażowania politycznego, ale zazwyczaj starają się pokazywać nie tylko modę. Franca Sozzani, legendarna naczelna włoskiej edycji w sesjach zdjęciowych często nawiązywała do wydarzeń politycznych (słynne "Black Issue" z 2008 roku) czy choćby spraw ekologii (magazyn po katastrofie ekologicznej pokazał sesję, w której ubrane w balowe suknie modelki leżały na plaży wysmarowane czarną mazią, niby ropą zatruwającą oceany). Brytyjski "Vogue" na okładce umieścił "zwykłą" pielęgniarkę, by oddać hołd walczącym z koronawirusem. To jest siła kobiet, to bohaterki tego roku. Kobiety, które nie mają ubrań od projektantów, ale znajdują w sobie niebywałą wręcz siłę. Co musi się stać, by i polskie magazyny dostrzegły w nich moc?

 

Brytyjska edycja "Elle" na najnowszej okładce pokazała modelkę Aweng Ade-Chuol i jej żonę w czułym pocałunku. Dziewczyna ma za sobą niesamowitą historię - do świata mody weszła z obozu dla uchodźców. Do tego tytuł okładki "nowe początki". Budujące, nowoczesne, fajne. I nikomu nie przeszkadza, że dziewczyny prezentują trendy, bo jest ona tu dodatkiem do historii. Nie są po prostu manekinami ubranymi w to, co modne w sezonie jesień/zima 2020.

 

Świat się zmienia, jeśli tego nie widzisz, jesteś ślepy

Stylistka Magdalena Jagnicka zwróciła uwagę, że "Siła kobiet" była już przewodnim hasłem zeszłorocznego (wrześniowego) wydania "VIVY!". Wtedy na kilku różnych okładkach pojawiła się m.in. Anna Lewandowska, Joanna Przetakiewicz, Monika Olejnik. "Elle" powtórzyło ten slogan. No właśnie, slogan, bo o ile Anja Rubik od dawna angażuje się w kwestie polityki czy edukacji seksualnej, Anna Lewandowska jest w wyrażaniu swoich poglądów tak ostrożna, że nie wyraża ich w ogóle. 

27 października, kiedy Instagram zalała fala wpisów pełnych złości i sprzeciwu, Lewandowska przemówiła, odnosząc się do oczekiwań fanów.

Myślę, że prowadzę tę walkę od lat. Na swój sposób, tak jak potrafię najlepiej. Wspierając Was w samorozwoju, w budowaniu pewności siebie, w dodawaniu Wam siły i motywacji. Dzielę się z Wami doświadczeniem i wiedzą, które zdobyłam jako zawodniczka podczas swojej kariery sportowej, a także jako trenerka i jako żona sportowca, którego każdego dnia staram się wspierać - pisała na Instagramie
Dlatego nie wypowiadam się na tematy polityczne i choć nie ukrywam swojego przywiązania do wartości chrześcijańskich, to nie nadaję im barw partyjnych, nigdy niczego nie narzucam, nie oceniam i widzę wartość w tym, że potrafimy się różnić i wspierać jednocześnie. Wierzę jednak, że są obszary życia, które powinny być rozstrzygane w sumieniach, a wkraczanie polityków w te obszary, jest naruszeniem nie tylko praw kobiet, ale ogólnie praw człowieka

Annę można lubić lub nie, to nie ma tu nic do rzeczy, bo krytyka nie jest wymierzona w nią. Chodzi o hasło, które wprost kojarzy się ze strajkiem, którego sportsmenka w żaden sposób nie poparła. Wygląda to po prostu jak kolejne maksyma, którą można sobie umieścić na koszulce czy bejsbolówce, którą jak zaleca "Elle" warto dobrać do sukienki. Oderwanie od rzeczywistości level Maria Antonina. 

Polski zaścianek

Nie brakuje w naszym kraju świetnych kobiet. Odważnych, codziennie walczących o lepsze jutro, pracujących od świtu do nocy, których historie wzruszają i sprawiają, że otwierają się głowy i serca. Czas dać im miejsce i głos, nie tylko w programach społecznych czy informacyjnych, ale też w "lifestyle'u", bo my, kobiety, naprawdę nie chcemy, by ktoś wciskał nam kit. 

Niedawno Karolina Domaradzka porównała sesję w polskim "Vogue'u" inspirowaną postacią Diany, z tą umieszczoną w wersji brytyjskiej. Kontrast bił po oczach. U nas wyfryzowana modelka w słodkich stylizacjach pozowała, bawiąc się świetnie z parą szpilek w dłoni i uśmiechem, jakby życie było imprezą. W Wielkiej Brytanii wcielająca się w księżną w "The Crown" Emma Corin została uchwycona, biegnąc, rozglądając się - fotografie starały się oddawać sytuację Diany.

 
 

Niby prosta sesja, ale temat można spłycić lub rozwinąć. Można opowiadać bajki albo prawdziwą historię. My już nie chcemy tych bajek o pięknych księżniczkach, które wychodzą za mąż za księcia. Słuchamy ich od dziecka. Jest 2020, a siłą kobiety od dawna nie jest zadowolona bierność.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.