"Z kamerą u Kardashianów" to fenomen telewizji. Zdrady, kłótnie, narodziny gwiazd, a do tego mnóstwo dram. Te momenty tworzyły popkulturę

"Z kamerą u Kardashianów" ma chyba tyle samo fanów, co przeciwników. Dla jednych to ogłupiające reality show, które z nieco przypadkowych, bogatych dziewczyn z Kalifornii zrobiło największe gwiazdy. Dla drugich ulubione "guilty pleasure", w którym nie brakuje emocji, dobrych dram i zabawnych sytuacji. Ale 13 lat emisji mówi samo za siebie - o takiej popularności programu marzy każdy producent.

O zakończeniu show poinformowała na swoim Instagramie sama Kim Kardashian. Dziś to jedna z największych gwiazd Instagrama (obserwuje ją 188 mln osób!), stała bywalczyni okładek "Vogue'a" i celebrytka, której każdy krok śledzą kamery. Ale w 2007 roku, kiedy wyemitowano pierwszy odcinek show o bogatej i trochę szalonej rodzinie Kardashianów, Kim pokazywała przed kamerami, jak przygotowuje się do swojego pierwszego wywiadu w telewizji. To nie tylko cała epoka w jej życiu, przez te 13 lat w show-biznesie ugruntowała się pozycja celebrytów (jako osób, które po prostu SĄ), a każda z sióstr Kim została wielką gwiazdą. Ją samą zdetronizowała najmłodsza, Kylie, której dorastanie śledziła cała Ameryka (i nie tylko).

embed

Głupie reality show? Owszem, polecam

"Z kamerą u Kardashianów" to na pewno nie jest mądry program. Nie ma walorów edukacyjnych, osoby, które w nim oglądamy, nie skończyły Harvardu, ich dni wypełnia chodzenie do restauracji, planowanie kariery i obgadywanie innych członków rodziny. To celebryctwo w najgorszej postaci. Nie bez powodu mówi się, że Kris Jenner (mama Kardashianek i Jennerek) to najlepsza menadżerka świata - z pięciu córek pozbawionych jakiegokolwiek talentu zrobiła gwiazdy, które popularnością przebijają piosenkarki czy aktorki. Nie ma co przewracać oczami, taki jest show-biznes XXI wieku. Kim, Khloe, Kourtney, Kendall i Kylie wyglądają świetnie (sądząc po zmianach, jakie zaszły w ich twarzach i figurach przez 13 lat, to nie tylko zasługa genów i diety), nie są zbyt mądre, ale słuchają swojej sprytnej mamy. Bo właściwie cały scenariusz show (chyba nikt nie wierzy, że te dramy powstają bez scenariusza) to jej zasługa.

Zobacz też: Nowa twarz Khloe Kardashian nie wygląda znajomo. Celebrytka przestała przypominać siebie. "To na pewno nie jesteś ty"

Nie jest tajemnicą, że to Kris stała za upublicznieniem porno taśmy Kim Kardashian - dzięki temu ta z mało znanej kumpeli Paris Hilton stała się aspirującą celebrytką. Kris dobrze wie, jak nakręcać oglądalność, dowodów na to nie brakuje. Choć czasem trudno uwierzyć, że matka posunęłaby się tak daleko, jeszcze trudniej uwierzyć w zbiegi okoliczności. Kiedy Khloe była w zaawansowanej ciąży, kilka dni przed planowanym rozwiązaniem do sieci wyciekło nagranie z klubu, w którym jej partner całował się z inną dziewczyną. Sęk w tym, że nagranie miało już parę miesięcy, ale dziwnym trafem przeleżało gdzieś schowane. Szok dla biednej Khloe był tak wielki, że zaczęła rodzić wcześniej, a z niewiernym Tristanem spotkała się już na sali porodowej. Oczywiście wszystko filmowały kamery. Podobnie było ze zdradami partnera Kourtney - Scotta - te również były ujawniane na oczach widzów, a oddana Kris martwiła się o los córki, jednocześnie zapewniając, że prywatnie nic do wiarołomnego ojca jej wnuków nie ma.

embed

Ale "Z kamerą u Kardashianów" to nie tylko sytuacje tragiczne. Możemy sobie pooglądać sporą dawkę życia glamour, szykowania się na imprezy, zajrzeć do luksusowych rezydencji Calabasas. Oderwać się na chwilę od zwykłego życia i co nie bez znaczenia, pośmiać z celebrytek. Bo scen, które dla fanów formatu stały się ikoniczne, w show nie brakowało.

Diamenty zgubione w oceanie i Khloe w drodze do więzienia

"Z kamerą u Kardashianów" to skarbnica gifów i memów, a każdy fan show przyzna, że niektóre odcinki można oglądać parę razy i nigdy się nie znudzą. To krótkie przypomnienie najbardziej barwnych momentów z życia rodziny.

Kim i jej zgubiony w oceanie kolczyk z diamentami. Kiedy celebrytka zanosiła się łzami, Kourtney podsumowała sytuację dobitnie: "Kim, ludzie umierają!". Niestety nie pomogło to złagodzić dramatu. Po latach okazało się, że kolczyk z dna wyłowiła mała Kylie Jenner. I na świecie znów zapanował spokój.

Khloe jechała do więzienia (wcześniej prowadziła samochód pod wpływem alkoholu), a Kim w tym czasie robiła sobie zdjęcia. I to nie byle jakie, bo z modnym wówczas dziubkiem. "Kim, twoja siostra jedzie do więzienia!", zrugała ją Kris. Niewiele to dało. Na szczęście okazało się, że w więzieniu nie ma miejsca (?) i wszyscy szczęśliwie wrócili do domu.

Kim płacząca, że jej małżeństwo trwało jedynie 30 dni. Smutne, ale jej "ugly crying face" zdobi dziś nawet case'y na telefon, które Kim sama wypuściła, a do tego jest jednym z najpopularniejszych gifów od lat.

Można by tak wymieniać przez kolejne 13 lat, ale może lepiej po prostu pokazać parę gifów. Fanom na pewno zrobi się ciepło na sercu, a może i antyfani uśmiechną się pod nosem. Warto wspomnieć, że Kanye West stwierdził kiedyś, że chciałby, by reality show o rodzinie jego żony kręcił Stanley Kubrick. Nie jest to (i nie było) możliwe, ale zanim powiesicie psy na Kardashiankach, pamiętajcie, że sfilmowane losy ich rodziny zajmują w popkulturze nie mniej ważne miejsce niż występ Britney na VMA MTV. It's iconic!

embed
embed
embed
embed
embed
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.