


Martyna Wojciechowska jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarek w kraju. Większość kojarzy ją przede wszystkim z tworzenia materiałów z podróży, a także działalności charytatywnej, której od lat się oddaje. Mimo że gwiazda często zabiera głos w ważnych sprawach społecznych i otwarcie opowiada o problemach współczesnego świata, rzadko wspomina o życiu prywatnym i związkach. O tę kwestię Wojciechowska została jednak zapytana w najnowszym wywiadzie i tak się do tego odniosła.
Dziennikarka lata temu związana była z przedsiębiorcą Leszkiem Czarneckim. Później nawiązała relację z Jerzym Błaszczykiem, z którym to doczekała się córki - Marii. Ponownie głośno o Wojciechowskiej zrobiło się, gdy w 2020 roku wyszła za Przemysława Kossakowskiego, który tak jak ona jest podróżnikiem. Ich małżeństwo nie trwało długo, gdyż już po niecałym roku dziennikarka ogłosiła rozstania. W 2022 roku dowiedzieliśmy się, że rozwód został sfinalizowany z orzeczeniem o winie Kossakowskiego. W najnowszym wywiadzie dziennikarka portalu Jastrząb Post postanowiła wprost zapytać Wojciechowską, jak się miewają jej sprawy sercowe. Dziennikarka wskazała na miejsce, gdzie znajduje się narząd pompujący krew. - Jest wspaniale. Serce bije, jest rewelacyjnie - odpowiedziała w żartobliwym tonie. Jak stwierdziła, że nie ma obecnie przestrzeni na randkowanie. - Jakby to powiedzieć - zarobiona jestem - dodała dziennikarka.
Mimo że dziennikarka na co dzień korzysta z mediów społecznościowych, zauważa, że często publikowane tam treści przedstawiają nierealistyczny obraz rzeczywistości. Wojciechowska postanowiła zwrócić się do celebrytów. - Apeluję do wszystkich twórców internetowych, do wszystkich influencerów, żebyśmy wykorzystali swoje zasięgi w dobrym celu. A ten dobry cel to nie jest pogarszanie czyjegoś samopoczucia szczególnie osoby, która może doświadczać kryzysu, tylko to jest dodawanie skrzydeł i to naprawdę można zrobić - przekazała w rozmowie z Plejadą.
Mam na Instagramie ponad dwa mln obserwujących. Jestem właściwie na wszystkich platformach i zastanawiam się nad tym, jak ta treść wpłynie na samopoczucie drugiego człowieka. Czasem jestem umalowana, uczesana i ubrana tak jak dzisiaj i pokazuję zdjęcie z takiego eventu, ale równie chętnie dzielę się moimi wpadkami, potknięciami, tym, że nie jestem perfekcyjna. Bo, uwaga, nikt z nas nie jest. I pokazuję, jak tak naprawdę wyglądam, bez tego makijażu - stwierdziła podróżniczka. - Ważna rzecz - nie używam filtrów. Nigdy. Nie obrabiam swoich zdjęć przed publikacją i uważam, że to też jest ważne - dodała.