Zbigniew Buczkowski to aktor, który wystąpił w wielu znanych produkcjach. Widzowie mogli oglądać go m.in. w "Cudownie ocalonym", "Dniu świra", "Barwach szczęścia" oraz "Misiu". 20 marca aktor skończył 74 lata. W nowym wywiadzie opowiedział o swojej codzienności oraz emeryturze.
W najnowszym wywiadzie dla "Faktu" Zbigniew Buczkowski wspomniał o emeryturze. Jak się okazuje, aktor nie zamierza jeszcze schodzić ze sceny. Dlaczego? "Nie jestem na żadnej emeryturze, bo aktorzy nie przechodzą na emeryturę. Grają dopóty, dopóki mogą grać. Wiem, że są zawody, które wymagają przejścia na emeryturę, bo nie ma innego wyjścia. W moim przypadku tak nie jest. My, aktorzy, gramy, ile się da. Oczywiście, jeśli nam zdrowie pozwoli" - powiedział podczas rozmowy z "Faktem". Buczkowski wspomniał także o pozytywnych aspektach pracy aktora. "Praca daje mi takiego kopa, że jestem ciągle w dobrej formie. Poza tym ten zawód ma taką specyfikę, że najpierw gra się chłopców, później młodzieńców, następnie gra się ojców, potem dziadków, a na końcu staruszków. Ja teraz jestem na etapie grania ojca. Więc mam jeszcze trochę do pogrania" - wyznał Zbigniew Buczkowski, którego można oglądać w serialu "Lombard. Życie pod zastaw".
W dalszej części rozmowy nie zabrakło głośnego tematu, czyli emerytur artystów. Buczkowski nie rozumie oburzenia kolegów z branży. "Dzieje się tak dlatego, że nie płacili składek na ubezpieczenie społeczne. Gdy mówili mi, że mają jakieś głodowe stawki, pytałem, czy płacili składki. Odpowiadali, że nigdy. Więc teraz nie powinni się dziwić wysokością swojej emerytury" - wyznał. Aktor zadbał o swoje zabezpieczenie finansowe i przez lata opłacał składki. "Mnie dawno temu, miła pani w ZUS-ie powiedziała, żebym sam wpłacał pieniądze co miesiąc na swoją emeryturę, bo ten czas szybko zleci. I tak robiłem. Sam płaciłem. Były to małe stawki, chyba po 100 złotych miesięcznie, ale się opłaciło" - powiedział dla "Faktu". Aktor wspomniał także o wysokości świadczenia. "Chociaż moja emerytura nie jest jakaś wysoka, to ją mam" - skwitował.