Od 12 kwietnia 2025 roku w Teatrze Narodowym w Warszawie będzie wystawiana sztuka "Hamlet". Funkcję dyrektora artystycznego instytucji od 2003 roku pełni Jan Englert. Choć już w sierpniu 2025 roku przestanie nim być, w ostatnich miesiącach podjął kilka decyzji, które uznano za kontrowersyjne. W styczniu ogłoszono obsadę nowej interpretacji dzieła Szekspira, a na deskach mają zagrać Beata Ścibakówna i Helena Englert, czyli żona i córka Englerta. Aktorowi natychmiast zarzucono nepotyzm. Joanna Kurowska jest jednak innego zdania niż internauci.
"Englert nie zaangażował dwóch amatorek, tylko zaangażował profesjonalną aktorkę, jaką jest jego żona, która jest zresztą na etacie w Teatrze Narodowym oraz swoją bardzo zdolną córkę" - powiedziała Joanna Kurowska w rozmowie z Jastrząb Post. Komentując decyzję Jana Englerta zwróciła uwagę, że jej zdaniem dyrektor artystyczny spotkał się z niepotrzebną krytyką. "Ja naprawdę byłabym daleka od hejtu, bo tego jest w Polsce tyle, że aż niedobrze się robi. Widocznie uznał, że ona będzie do tego dobra" - dodała.
PRZECZYTAJ TEŻ: Teatr Narodowy wydał oświadczenie. Chodzi o Jana Englerta. "Szczególnie zaś dziwi zarzut..."
Kurowska niejednokrotnie sama pojawia się publicznie w towarzystwie swojej córki, Zofii Świątkiewicz, która poszła w ślady mamy. Panie często pozują razem na ściankach przy okazji filmowych premier i imprez. Aktorka w rozmowie z portalem Jastrząb Post podkreśliła, że to normalnie, że rodzice próbują pomóc swoim dzieciom przebić się w zawodzie. To samo jej zdaniem tyczy się Englerta i jego córki. Ja współczuję tej młodej dziewczynie, która będzie teraz musiała patrzeć na te żabie oczka na widowni i udowadniać, że jest dobra. Widziałam ją w kilku produkcjach i uważam, że jest bardzo fajną aktorką. (...) We wszystkich zawodach rodzice pomagają swoim dzieciom, jak mogą. Dlaczego tu miałoby być inaczej?" - dodała. Zgadzacie się z nią?