Tomasz Komenda więzienie opuścił w 2018 roku. Zmarł 21 lutego tego roku, trzy lata po odzyskaniu wolności. Nie jest tajemnicą, że mężczyzna przed śmiercią odciął się od bliskich i przestał utrzymywać kontakt z matką Teresą Klemańską. Przez pewien czas był związany z poznaną na portalu randkowym Anną Walter, z którą doczekał się syna Filipa. Ich relacja szybko się jednak zakończyła. Tomasz pozostawał w komitywie z bratem Gerardem Komendą, z którym zawarł pewną umowę. Na jej mocy wiadomo, że ten przejął mieszkania Tomasza zlokalizowane w centrum Wrocławia.
Tomasz Komenda sporą część kwoty z odszkodowania przeznaczył na zakup nieruchomości we Wrocławiu, co doradziła mu matka. Nabył trzy mieszkania, dwa z nich zdecydował się wynajmować. O majątek po zmarłym mężczyźnie cały czas walczy jego brat Gerard i matka jedynego syna Tomasza, Anna Walter. Bracia w 2022 roku zawarli umowę dożywocia. Tomasz przekazał Gerardowi zakupione nieruchomości, a w zamian mógł liczyć na zapewnienie wyżywienia, wsparcia w czasie choroby i zorganizowania pogrzebu na własny koszt - co mogło zostać uwzględnione w testamencie. Gdyby nie było ostatniej woli zmarłego, to brat Komendy nie mógłby ubiegać się o majątek, który w całości przypadłby jego synowi. Gerard wywiązał się z zobowiązań i przejął mieszkania. Z tego powodu nieruchomości nie znalazły się w spadku. Więcej na ten temat powiedział adwokat Jacek Placek.
Żeby móc założyć sprawę o stwierdzenie nabycia spadku, trzeba mieć interes prawny, na przykład wiedzę o tym, że jest się uwzględnionym w testamencie.
"Najwyraźniej pan Gerard taki interes ma, bo nie dziedziczyłby majątku po bracie w wyniku dziedziczenia ustawowego" - wyjaśnił ekspert w rozmowie z "Faktem". W polskim systemie prawnym wola spadkobiercy ma większe znaczenie niż ustawowe dziedziczenie, o czym mówił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" notariusz. Wskazał również, że umowa dożywocia może zostać zerwana.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Była 19:30, gdy widzowie to zobaczyli. TVP opublikowała przeprosiny. Będą kolejne
We wrocławskim sądzie 16 października ruszyła rozprawa spadkowa Tomasza Komendy. Kolejna miała miejsce 29 listopada. Nie brakowało na niej emocji, a mama zmarłego miała zapłakana wybiec z sali. Na sali pojawiła się w towarzystwie syna Krzysztofa Klemańskiego. Rodzina jest od dawna skłócona z Gerardem Komendą, który jest też nazywany Maćkiem. "Tomek stracił od groma lat swojego życia i bardzo chciał je nadrobić, tylko nie zdawał sobie sprawy z zagrożeń, które my widzieliśmy. Cokolwiek Tomek robił, z kimkolwiek się spotykał, informował Maćka. On wiedział, że Tomek ma kłopoty z używkami. A to my byliśmy tymi złymi, bo chcieliśmy, żeby nie ćpał i nie pił, tylko starał się normalnie to wszystko przetrawić" - mówił o szczegółach rodzinnego konfliktu Klemański w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Na ten moment nie wiadomo, kto otrzyma spadek po zmarłym.