Lekarze dawali Tymowi trzy proc. szans na przeżycie. Na lata oszukał śmierć

W piątek 6 grudnia media obiegła smutna informacja o śmierci Stanisława Tyma. Choć rozśmieszał tłumy Polaków w znanych produkcjach, jego życie bardziej przypominało dramat. Aktor zmagał się z problemami zdrowotnymi.

Polacy pokochali Stanisława Tyma m.in. za role w sławnych filmach Stanisława Barei. Odtwórca głównej roli w "Misiu" nie miał jednak życia usłanego różami. Przyszedł na świat jako wcześniak, w małej miejscowości nad Bugiem. Z dzieciństwa pamięta okrutność II wojny światowej. Później zmagał się z chorobą i wybrał życie z dala od blasku fleszy.

Zobacz wideo Katarzyna Warnke o tym, co jest najbardziej palącym problemem współczesności

Stanisław Tym prawie nie został aktorem

Urodzony w 1937 roku Stanisław Tym jako małe dziecko napatrzył się na skutki wojny. Jego rodzina mieszkała w Warszawie. Najpierw przetrwał Powstanie Warszawskie, a później "wyzwalanie" Polski przez Armię Czerwoną i 1. Armię Ludowego Wojska Polskiego. "Wtedy również widziałem okropne rzeczy. Wszystko było nienormalne. Na szczęście trafili mi się bardzo porządni dziadkowie i rodzice" - wyznał w rozmowie z "Wysokimi Obcasami". Czasy były trudne, ale mimo to młody Tym chciał się wykształcić. Na początku wcale nie myślał o karierze aktora. Zaczął studiować chemię na Politechnice Warszawskiej i przetwórstwo na SGGW. Jednak okazało się, że nauki ścisłe nie są jego mocną stroną i został relegowany z uczelni. Nie poddał się i rok później ponownie złożył dokumenty, a sytuacja się powtórzyła. Wyrzucono go też z SGGW. Wówczas dał sobie spokój ze studiami.

Pracował jako szatniarz i bramkarz w klubie Stodoła w Warszawie. To tam usłyszał radę od kolegi, że ma zadatki na aktora ze względu na swoją urodę. Dopiero wówczas postanowił spróbować szczęścia i zgłosił się na egzaminy do wydziału aktorskiego. Udało mu się, dostał się po recytacji wiersza, ale dwa lata później, jak w przeszłości - został wyrzucony z uczelni. Uznano, że nie nadaje się na aktora. Przez 12 lat Stanisław Tym cierpiał na nerwicę, podobno z powodu stresu związanego ze studiami. Aktorstwa jednak nie porzucił, a wkrótce dostał przez przypadek pierwszą filmową rolę w "Cafe pod Minogą". Znalazł się na Starym Rynku i zagrał epizod - nalewał zupę. Później jego kariera nabrała tempa.

PRZECZYTAJ TEŻ: "Miś". Tych ciekawostek z planu mogliście nie znać. Wycięte sceny, reżyser w roli sprzedawcy, zmienione nazwisko bohatera

Stanisław Tym ledwo uszedł z życiem. "Miałem trzy procent szans na przeżycie"

Wiele lat temu u Stanisława Tyma zdiagnozowano nowotwór żołądka. Przeszedł operację, ale lekarze nie dawali mu dużo szans. "Miałem trzy procent szans na przeżycie. (...) Wycięli mi żołądek i zrobili nowy z jelita cienkiego. Siedemnaście lat już z nim żyję. Najważniejsze to się nie dać. (...) Nie przejmować się, nie powracać do choroby, nie przeżywać jej stale na nowo" - wyznał Tym po latach.

Mimo że kariera aktora wyglądała obiecująco, Tym wybrał życie z dala od Warszawy. Zakochał się w Mazurach i Suwalszczyźnie. O jego przeprowadzce zadecydował los. "Na polu leżał wielki głaz. Pomyślałem, że jeśli uda mi się go ruszyć, to wszystko będzie tak, jak zechcę. Przyniosłem gałęzie, zrobiłem dźwignię i szczęśliwie udało mi się podnieść kamień" - wyznał w rozmowie z portalem Współczesna.pl.

Zamieszkał we wsi Zakąty na Suwalszczyźnie, gdzie pozostał aż do śmierci. Miał za sobą dwa poważne związki. Jego pierwszą żoną była scenografka Anna Kokozow-Tym, jednak uczucie nie przetrwało, a później kobieta zmarła. Aktor związał się z Anną Nastulanką, która przybrała niejako rolę jego menedżerki - reprezentowała go w kontaktach z mediami, redagowała jego książki. Para była razem do śmierci aktora. Stanisław Tym miał 87 lat.

Więcej o: