Kiedy obędzie się pogrzeb Jadwigi Barańskiej? Jerzy Antczak zabrał głos

Kiedy odbędzie się ostatnie pożegnanie Jadwigi Barańskiej? W sieci pojawiły się pierwsze wieści.

Jadwiga Barańska od 1979 roku mieszkała w Ameryce. I to właśnie tam odbędzie się pogrzeb słynnej odtwórczyni Barbary Niechcic z "Nocy i dni". Aktorka w Polsce nie ma już żadnej rodziny, więc formalności  mocno skomplikowałyby jej ostatnie pożegnanie w ojczyźnie. Za granicą mieszkał z nią nie tylko mąż Jerzy Antczak, ale i syn Mikołaj. "Faktowi" udało się skontaktować z wdowcem, który potwierdził, że jego ukochana żona spocznie w Los Angeles. Jednak dopiero we wtorek będzie wiadomo, kiedy i gdzie odbędzie się ceremonia pożegnalna gwiazdy. Tymczasem Show News spekuluje, że być może na ostatnie pożegnanie gwiazdy poleci Magdalena Zawadzka, matka Jana Holoubka, którego Barańska podawała do chrztu. To są jednak niepotwierdzone wieści. 

Teresa Lipowska o życiu Jadwigi Barańskiej w Ameryce. "Wyjazd jej zaszkodził"

Teresa Lipowska znała dobrze Jadwigę Barańską od czasów studiów. Po śmierci artystki stwierdziła, że jej wyjazd do Stanów Zjednoczonych "ją zgubił". - Jurek wyjechał ze względów zawodowych, bo tu miał jakieś konflikty, a tam mu zaproponowali bardzo interesującą pracę. Natomiast Jadwiga tu, w Polsce, zrobiłaby na pewno dużo więcej. Była bardzo zdolna i naprawdę mogła grać różne role. Tam to niestety przysiadło. Zagrała jedną czy dwie niewielkie rólki, później była tłumaczką. Jurek wykładał (na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles - przyp. red.), a ona była przy nim. Uważam, że ten wyjazd bardzo jej zaszkodził, przerwał rozwój kariery - powiedziała w rozmowie z portalem TVP Info gwiazda "M jak miłość".

Zobacz wideo Znana piosenkarka o żałobie

Jerzy Antczak o ostatnich chwilach Jadwigi Barańskiej

Jadwiga Barańska zmarła 24 października, w nocy z czwartku na piątek (polskiego czasu). Aktorka miała 89 lat. Niedługo przed śmiercią cierpiała. "Pojawiły się potworne bóle okolic podbrzusza. Żadne środki nie mogły zatrzymać tego bólu. Jego siła była jak trzęsienie ziemi. To były bolesne krzyki. Cierpienia Jadzi były niebotyczne" - napisał na Facebooku Jerzy Antczak. Reżyser i jego syn prosili o podanie morfiny.  "Niestety, w Ameryce restrykcje [dotyczące - red.] tego środka są niebywale. I dopiero specjalne konsylium mogło wyrazić zgodę. W ostatnim tygodniu, po otrzymaniu morfiny Jadzia nie tylko przestała cierpieć, ale zapadła w spokojny sen, w którym odeszła z pogodą na twarzy. Kochani, przepraszam, że o tym mówię tak szczegółowo, ale po prostu czuję potrzebę dzielenia się z wami emocjami" - dodał twórca "Nocy i dni". 

Więcej o: