Książę William, jak na prawdziwego członka brytyjskiej rodziny królewskiej przystało, raczej nie eksperymentuje z wyglądem. Stawia na naturalność, sprawdzone stylizacje i brak ingerencji w wygląd. Nie robi nic nawet ze swoją postępującą łysiną, co zdaniem niektórych akurat powinien zrobić. W zeszłym miesiącu zaskoczył jednak wszystkich, prezentując się światu w nieznanym dotąd wydaniu. Na nagraniu z żoną pokazał się w kilkudniowym zaroście. Na tym się jednak nie skończyło. W czwartek w jeszcze większej brodzie przyłapano go w Saatchi Gallery w Londynie, gdzie podziwiał wystawę na temat bezdomności.
Postanowiliśmy zapytać eksperta od wizerunku, co to może oznaczać. Jak się okazuje - opcje są dwie. Albo po prostu chce mieć bardziej "charakterny" wizerunek, albo chce brodą odwrócić uwagę od czegoś naprawdę istotnego, co dzieje się w rodzinie królewskiej. - Możliwe, że chce być w ocenie innych osób bardziej "męski", bardziej charyzmatyczny, może po prostu chce przykuć uwagę, pytanie, co poprzez przykucie uwagi chce osiągnąć, albo co chce schować. Może chcieć ukryć kwestie związane z funkcjonowaniem, z rodziną. Możliwe, że chce odwrócić uwagę od wydarzeń, które mogą wkrótce nastąpić, albo które już nastąpiły, a społeczeństwo skupia się na zaroście i o tym dyskutuje - powiedział w rozmowie z naszą reporterką Karoliną Sobocińską ekspert od wizerunku, Sebastian Drobczyński.
Księciu Williamowi ewidentnie podoba się nowy wizerunek, skoro postanowił przez dłuższy czas nie używać golarki. Internauci nie są jednak tak rozentuzjazmowani. Choć jedni uważają, że książę w brodzie wygląda jak przystojniak i piszą: "Ale przystojniak"; "Broda wygląda świetnie"; "Wygląda lepiej", tak inni uważają, że taka broda to gwarantowany niechlujny look.
Nie jestem przekonana co do brody. Wolę go ogolonego; On wcale nie wygląda dobrze w brodzie; Wygląda niechlujnie; Szczerze mówiąc, nie podoba mi się z brodą. Powiedzą, że naśladuje swojego brata, a ja nienawidzę wszystkiego, co jest związane z Sussexami
- komentują.