Maryla Rodowicz to jedna największych gwiazd polskiej branży muzycznej. Choć jest już na emeryturze, nie może sobie pozwolić na to, by odpocząć i nie pracować. Piosenkarka wyznała, że otrzymywane świadczenie nie jest po prostu na tyle wysokie, by mogła się utrzymać. 78-latka opowiedziała o problemach finansowych.
Piosenkarka cały czas jest aktywna zawodowo. Fani mogą zobaczyć ją na scenie podczas wielu festiwali, a do niedawna była jeszcze jurorką w "The Voice Senior", choć już wiadomo, że nie pojawi się w programie. Maryla Rodowicz ciągle może liczyć na niegasnącą popularność. Mimo wieku wokalistka nie ma zamiaru schodzić ze sceny i kończyć kariery. Ujęcie z jednego z jej występów zobaczycie w naszej galerii na górze strony. Ma to jednak swój powód. Chodzi o kwestie finansowe - zbyt niską emeryturę, na co narzeka wielu artystów.
78-latka otrzymuje z tytułu świadczeń ZUS dwa tysiące złotych, co jest zdecydowanie za niską sumą, patrząc na opłaty. Maryla Rodowicz ma przecież na utrzymaniu ogromną posiadłość. Gwiazda ma bowiem willę w Konstancinie Jeziornej pod Warszawą. To luksusowa nieruchomość otoczona ogrodem, o który na co dzień dba ogrodnik. Piosenkarka ma także gosposię. Trzeba także doliczyć rachunki i wydatki bieżące - dwa tysiące złotych z pewnością nie pozwoliłoby opłacić wszystkiego.
Pracuję dużo dlatego, że muszę opłacić rachunki. A jednak ten duży dom generuje codziennie duże koszty. Niestety, rachunki to rachunki i trzeba je płacić. W dodatku straciłam samochód, więc musiałam wynająć inny
- wyjawiła w rozmowie z "Twoje Imperium".
78-latka musi zarabiać na swoje comiesięczne wydatki. Czasami zdarza się jednak, że nie starcza jej pieniędzy i "bywa pod kreską". W takiej sytuacji pomaga jej syn, na którego może liczyć w trudnych chwilach. Rodowicz obecnie uczy się, by bardziej doceniać wartość pieniądza. Musiała przez to zmienić styl życia. Ograniczyła się z wydawaniem - najczęściej oszczędza na zakupach.
Trzeba zaciskać pasa jak nigdy. Przez ten kryzys powoli uczę się doceniać wartość pieniądza... Bywa, że jestem pod kreską, o czym syn mi często przypomina. Najczęściej odmawiam sobie zakupów, nie tylko zagranicznych, ale nawet i krajowych. Już nie jestem tak rozrzutna, jak kiedyś i bardziej analizuję, co jest mi naprawdę niezbędne do życia i funkcjonowania. Ukróciłam budżet na ciuchy. Trzy lata nie byłam na wakacjach, ale na szczęście mam 3000 metrów kwadratowych lasu
- opowiedziała "Super Expressowi".