Córka Jerzego Stuhra pogrążona w żałobie. Marianna dodała post na Instagramie

Jerzy Stuhr nie żyje. Po tym, jak wiadomość o jego śmierci obiegła media, jego córka zareagowała. Marianna Stuhr opublikowała na Instagramie wymowną grafikę.

9 lipca media obiegła informacja o śmierci Jerzego Stuhra. Została ona potwierdzona przez syna aktora, Macieja. Wybitny aktor od dawna zmagał się z wieloma problemami zdrowotnymi. W przeszłości przeszedł zawały serca, miał udar, a także chorował na nowotwór krtani. Jerzy Stuhr rozwijał karierę, a także założył rodzinę. Ma dwoje dzieci: Macieja i Mariannę. Syn jak na razie nie zabrał publicznie głosu, ale córka opublikowała na swoim profilu nowy post.

Zobacz wideo Maciej Stuhr opowiedział o tym, czego nauczył go ojciec

Marianna Stuhr w żałobie. Wymowna grafika 

Córka Jerzego Stuhra postanowiła zareagować na informację o śmierci ojca, która pojawiła się w mediach. 42-letnia Marianna, która na co dzień zajmuje się sztuką, opublikowała w mediach społecznościowych czarną grafikę bez podpisu, choć jasne jest, że to znak żałoby. W komentarzach już pojawiły się wyrazy współczucia dla artystki. 

Marianna Stuhr w przeciwieństwie do brata, nie związała się z show-biznesem i stroni od fleszy. Jest absolwentką Akademii Sztuk Pięknych, zajmuje się m.in. sztukami wizualnymi i prężnie rozwija karierę. Z Maciejem dzieli ich siedem lat różnicy. Dzieliło ich niemal wszystko, nie mieli zbyt dobrych relacji. "Nie było między nami szczególnej zażyłości, Maciek nie był też wobec mnie nadmiernie opiekuńczy z racji tego, że jestem młodszą siostrą. Są czasami tacy bracia, którzy "tatusiują" siostrzyczkom. On tak nie miał, ale za to był niesłychanie obowiązkowy. Kiedy mama poprosiła, żeby zaprowadził mnie na lekcje baletu lub z nich odebrał, robił to bez najmniejszego zająknięcia - do dziś wspominam to z rozczuleniem" - mówiła kilka lat temu w rozmowie z magazynem "Uroda życia".

 

Tak Hanna Mikuć wspomina słynnego Maksa z "Seksmisji"

"Seksmisja" to jeden z kultowych obrazów lat 80. XX wieku. Dwie główne role odegrali Olgierd Łukaszewicz i Jerzy Stuhr. W strażniczkę Lindę wcieliła się Hanna Mikuć, która wówczas była dopiero początkującą aktorką. Specjalnie dla Plotka wspomniała, jak wspomina współpracę ze zmarłym aktorem. - Spotkanie z tak utalentowanym aktorem było dla mnie wielkim wydarzeniem. I stresem. Na szczęście okazał się bardzo przyjazny i świetnie mi się z nim pracowało. Nawet coś mi podpowiedział, więc było to dla mnie niezwykle mile. Nie dał po sobie poznać, że jest wielką gwiazdą. Nie odczuwałam, by się wywyższał. Absolutnie nie. Bałam się oczywiście tego zetknięcia z jego gwiazdą, ale pracowało się razem fajnie i normalnie. To był człowiek wesoły, pełen pomysłów. Dzielił się swoją wiedzą, ale z każdym stał w tym samym szeregu. Gdy kręciliśmy "Seksmisję", nie wiedzieliśmy, że to będzie kultowe dzieło. Takie się stało, więc cieszę się, że mogłam w nim zagrać i to u boku mistrza. Tego się nie zapomina - wyjawiła Plotkowi Mikuć. Obecnie większość widzów może kojarzyć aktorkę z roli mamy Kingi Zduńskiej w serialu "M jak miłość". 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.