Menadżer Viki Gabor zabrał głos po ataku na wokalistkę i jej ojca. "Sprawdzają, dlaczego stracił przytomność"

11 czerwca media obiegła informacja o ataku, którego ofiarami padli Viki Gabor i jej ojciec. Teraz nowe informacje na ten temat przekazał menadżer wokalistki.

Sprawę ataku na Viki Gabor nagłośnił portal Miejski Reporter. W Warszawie doszło do sprzeczki między dwoma kierowcami, jednym z nich był 53-letni ojciec Gabor, który podróżował z córką. Jak potwierdziła policja, został pobity i trafił do szpitala. - Potwierdzam zdarzenie, w którym doszło do awantury między dwoma kierującymi samochodami renault na Alejach Jerozolimskich. Na miejsce został wezwany Zespół Ratownictwa Medycznego, który zabrał 53-letniego mężczyznę do szpitala. W związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa z art. 157 kk zatrzymany został 34-letni mężczyzna, obecnie trwają czynności - wyjaśnił st. post. Rafał Wieczorek Oficer prasowy Komendanta Rejonowego Policji Warszawa III w rozmowie z portalem.

Zobacz wideo Viki Gabor o kontakcie z rówieśnikami. Woli towarzystwo starszych osób?
Zobacz wideo Na jakie przyjemności pozwala sobie Viki Gabor? Nie da się tego kupić

Menadżer Viki Gabor o ataku na wokalistkę i jej ojca. "Trwają badania"

Z ustaleń portalu wynika również, że ojciec Gabor w szpitalu stracił przytomność. O okolicznościach całego zdarzenia w rozmowie z Pudelkiem powiedział Oskar Laskowski, który jest menadżerem artystki. - Viki cały czas przebywa w prywatnej klinice okulistycznej, gdzie przechodzi badania wzroku. Została spryskana gazem po twarzy i szyi. Na razie nie mamy więcej informacji - powiedział.

W szpitalu przebywa także jej tato. Trwają badania. Niewykluczone, że ma złamany nadgarstek. Lekarze dodatkowo sprawdzają, dlaczego stracił przytomność

- dodał Laskowski. Menadżer młodej artystki potwierdził także, że sprawca ataku został zatrzymany przez policję i przewieziony na komendę w celu wyjaśnienia sprawy. 

Atak na Viki Gabor miał charakter rasistowski? Menadżer komentuje.  "Powiedział, że zrobiłby to jeszcze raz"

Oskar Laskowski rozmawiał także z Onetem. Menadżer młodej artystki przyznał, że wokalistka mogła liczyć na natychmiastową pomoc. Zdradził też, że sprawca ataku nie żałował swojego czynu. "Postronne kobiety, które zauważyły całe zdarzenie, wybiegły z biurowca, udzielając pomocy Viki. Na miejsce przyjechała policja, mężczyzna został zatrzymany. Powiedział, że zrobiłby to jeszcze raz" - zdradził w rozmowie z portalem. Zapytany o to, czy zajście mogło mieć charakter rasistowski, jak w przypadku incydentu sprzed czterech lat, zaprzeczył. Laskowski stwierdził, że przyczyną wybuchu mężczyzny były emocje na drodze.

Więcej o: