Komisja śledcza ds. Pegasusa wezwała na przesłuchanie prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego, który w rządzie Mateusza Morawieckiego pełnił funkcję wicepremiera ds. bezpieczeństwa. Może mieć sporą wiedzą dotyczącą podsłuchów, które zakładano osobom przeciwnym działaniom ówczesnych rządzących. Poprosiliśmy o ocenę zachowania i mowy ciała eksperta Maurycego Seweryna.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński pojawił się przed komisją spóźniony o kilka minut. Na początku nie mógł wejść na salę przez dziennikarzy. W końcu udało mu się zająć miejsce. Ekspert Maurycy Seweryn ocenia, że całe wystąpienie zostało zaplanowane i nie ma tam przypadków. - Dzisiejsze posiedzenie komisji prezesa Kaczyńskiego zostało świetnie zaplanowane przez jego doradców. Role zostały rozdzielone, aktor został przygotowany i czuł się bardzo komfortowo na tej sali - mówi nam Seweryn. Były wicepremier jest w polityce nie od dziś, ale należy podkreślić, że nigdy wcześniej w karierze nie musiał stawać przed komisją śledczą. Maurycy Seweryn zaznacza, że Kaczyński demonstrował swoją siłę. - Inni ludzie czują się bardzo mocno zdenerwowani, a jego zachowanie było tak zaplanowane, by demonstrować członkom komisji i dziennikarzom, że jest bardzo pewny siebie i nie boi się konfrontacji z komisją. Najważniejszą osobą nie jest przewodnicząca i członkowie komisji, tylko on - podkreśla ekspert. Zwraca uwagę na gesty i ułożenie ciała prezesa. Jego sylwetka pochylona była w kierunku stołu, co miało podkreślać jego gotowość na konfrontację, której się nie boi. Nie dało się również nie zauważyć, że Kaczyński czuł zdenerwowanie. Znawca podkreśla, że prezes miał spięte ramiona, co już zdradziło jego emocje. Dodał również słowo o nawilżeniu ust.
Wyrobił u siebie system nawilżania aparatu mowy. Chęć pobudzenia ślinianek. Często, gdy jest w emocjach, zaczyna jeździć językiem po buzi. Zaczął zaciskać szczękę, zestresował się, aparat mowy się wysuszył, w związku z czym ratował się swoim naturalnym sposobem
- zauważa ekspert. Odniósł się także do tego, że Jarosław Kaczyński postanowił się napić. Maurycy Seweryn ocenia, że to mogło złagodzić sytuację, a prezes jest od lat politycznym graczem. - Realnie, gdyby był niedoświadczonym, stres zdradzałby tym, że sięgałby po napój wielokrotnie. Chciał pokazać, ze jego ręce i jego zachowanie jest opanowane i naturalne - mówi.
Początek komisji był niezwykle burzliwy. Posłowie cały czas się przekrzykiwali, szczególnie ci, którzy należą do największej partii opozycyjnej. Według Maurycego Seweryna był to element przygotowanej taktyki. - Byli tarczą dla prezesa Kaczyńskiego, mieli zakłócać posiedzenie, by obniżyć rangę i znaczenie przesłuchania - konkluduje. Ekspert zauważa także, że konkretne spojrzenia również nie były przypadkowe. Kaczyński zaczął używać swojego mentorskiego stylu i gestykulacji. - Zaplanowano, że prezes będzie rozbawiony, będzie lekceważył i dystansował się od komisji. Łapał kontakt wzrokowy z posłami PiS. Zachowywał się, jakby działo się coś wesołego. Pokazywał lekki wstręt, gdy Magdalena Sroka nie radziła sobie z zaplanowanymi atakami posłów PiS - mówi Seweryn. Jak widać, Jarosław Kaczyński zaplanował sobie cały przebieg komisji, lecz nie wszystko poszło zgodnie z jego planem.