Obecnie w Telewizji Polskiej dokonuje się olbrzymia zmiana. Nowa władza zamierza całkowicie odpolitycznić stację. 20 grudnia "Wiadomości" zostały wyemitowane po raz ostatni. Od tamtej pory zastępuje je nowy program informacyjny "19:30". W związku z tym coraz więcej osób związanych niegdyś z TVP zaczyna opowiadać o kulisach pracy dla tej właśnie stacji. Na szczere zwierzenia zdecydował się m.in. Bożydar Pająk, czyli reportażysta, który od lat przygotowywał materiały, jakie pojawiały się na antenie nadawcy publicznego.
Bożydar Pająk zdecydował się porozmawiać z Przemysławem Guldą, dziennikarzem portalu Wirtualna Polska. Mężczyzna ma firmę producencką, a współpracę z TVP rozpoczął jeszcze w 2008 roku. Na stałe mieszka w Krakowie. - To było bardzo wygodne. Nie musiałem się z nikim spotykać, nie musiałem chodzić po korytarzach na Woronicza i oglądać na co dzień tych twarzy, które tak się źle kojarzą. To był mój bufor bezpieczeństwa - mówił. Zapytany o poczucie wstydu udzielił jednoznacznej odpowiedzi.
Czułem. Najbardziej wtedy, kiedy musiałem przedstawiać się ludziom, z którymi chciałem rozmawiać czy nagrywać ich wypowiedzi. Kiedy musiałem pokazać legitymację TVP. Miałem nawet wymyślone specjalne formułki, za pomocą których się przedstawiałem, żeby nie zniechęcać ludzi na dzień dobry - opowiadał.
W dalszej części Bożydar Pająk zdradził, że zazwyczaj sam dobierał sobie tematy. Niektóre nie przechodziły jednak ze względów ideowych. - Nie mam najmniejszych wątpliwości co do tego, że kilka tematów "spadło" właśnie z takich powodów. Tak było np. w przypadku niektórych tematów związanych z kryzysem uchodźczym. Nie ukrywam, że czasem włączała mi się autocenzura. Bo wiedziałem, że jakiegoś tematu nawet nie warto proponować, bo nie ma szans i lepiej znaleźć coś innego - wyznał.
Dziennikarz zapytał reportera pracującego dla TVP, dlaczego mimo poczucia wstydu dalej współpracował z publicznym nadawcą. - Nie miałem nic wspólnego z propagandą. Realizowałem tematy, które uważałem, że powinny dotrzeć do ludzi, bo były po prostu wartościowe. Zależało mi na ukazaniu historii uchodźców, żeby widzowie mogli zobaczyć, że to normalni ludzie, bo władzy służyli jako dyżurny wróg, wcielenie zła do mobilizowania swoich wyborców - wyznał. Po czym dodał, że jego odejście ze stacji nie miałoby większego znaczenia na szerszą skalę. Jestem skromnym reportażystą i moje odejście nie byłoby ani spektakularnym, ani skutecznym protestem. Odbieranie sobie możliwości emitowania reportaży w największej telewizji, byłoby po prostu bez sensu - powiedział. Później wspomniał jeszcze, że nie był jedyny w podobnej sytuacji.
Robienie reportażu to jest styl życia, który nie działa bez możliwości emisji. Bez docierania do widza to nie działa i nie chciałem tego stracić. Byłem otoczony przyzwoitymi ludźmi, którzy pracują w TVP, to wydawcy, inni reportażyści i też starali się przetrwać - opowiadał.
Zapytany, czy ocenzurowano jakiś z jego reportaży, odpowiedział: - Takie sytuacje zdarzały się niezwykle rzadko - stwierdził. W dalszej części Bożydar Pająk wyznał, że wszelkie treści były wielokrotnie sprawdzane. Jeśli coś działało na niekorzyść ówczesnej władzy, to natychmiast było usuwane. - Tak, czasem byłem w szoku, jak bardzo drobiazgowa była kontrola dotycząca czegokolwiek, co mogłoby być uznane za krytyczne wobec władzy - wyznał. Dziennikarz próbował pociągnąć ten wątek. Zapytał, czy to wydawcy mieli decydujący głos w takich przypadkach.
Nie. Muszę powiedzieć, że jeśli chodzi o osoby wydające, to z większością z nich nie miałem takich problemów. To są bardzo rzetelni, uczciwi ludzie, którzy musieli pracować w bardzo nieprzyjaznych warunkach. Decyzje szły z góry, z pionu kierowniczego. Wydawcy i wydawczynie musieli się im podporządkowywać - wyjaśnił.
Na sam koniec Bożydar Pająk został zapytany o to, co poczuł na wieść o zmianach, jakie zapadły w stacji. - Radość. Ulgę. Poczułem to już wcześniej, kiedy ogłoszone zostały wyniki wyborów - wyjawił. Później zdradził, że głęboko wierzy, że dalej będzie mógł pracować w TVP. - Mam nadzieję, że nadal będę mógł przygotowywać reportaże dla telewizji publicznej, wypełniać swoją misję jako reportażysta. Dla TVP oznacza to, mam nadzieję, duże zmiany na dobre - powiedział. Po czym przyznał, że stację czeka wielkie wyzwanie technologiczne - Te wybory wygrali młodzi ludzie. Trzeba do nich dotrzeć. Trzeba pomyśleć, jak TVP może wykorzystać narzędzia, którymi oni się posługują np. media społecznościowe. Przecież to nie jest tak, że youtuberzy, którzy mają milionowe zasięgi, tworzą materiały ważniejsze, ciekawsze czy lepsze pod względem technicznym, niż TVP. Wręcz przeciwnie: telewizyjne materiały są o wiele bardziej wartościowe. Ale młodzi ludzie do nich nie docierają - stwierdził. Na zakończenie rozmowy Bożydar Pająk, że jest dumny ze swoje zawodu i ma nadzieję, że już nie będzie musiał się go wstydzić.
Mam nadzieję, że w nowej TVP będzie przestrzeń dla reportażu. W końcu jestem reportażystą z całego serca. I mam nadzieję, że nie będę się już wstydził wyciągać legitymacji służbowej i przedstawiać: "jestem reporterem TVP". Chcę to robić z dumą, bo wierzę w misję telewizji publicznej. To dla mnie bardzo ważne - podsumował.
Przypominamy, że trwa plebiscyt Plotka i Radia Złote Przeboje. Możesz zdecydować, kto zdobędzie JUPITERA ROKU w siedmiu kategoriach. W kategorii Gwiazda Roku nominowani są: Maryla Rodowicz, Doda, Edward Miszczak, Katarzyna Cichopek i Ewa Drzyzga GŁOSUJ TU!