Dziennikarz Robert Jałocha współpracował na zasadzie umowy o dzieło z "Faktami" TVN i TVN24. Przy rozstaniu ze stacją nie otrzymał świadectwa pracy, poprosił więc o wsparcie Państwową Inspekcję Pracy. Ta dopatrzyła się nieprawidłowości. Dziennikarz złożył pozew przeciwko nadawcy. We wrześniu 2023 roku zapadł prawomocny wyrok, ale na tym sprawa się nie skończyła. Jałocha zapowiedział walkę o nieodprowadzane składki.
Niestety, tu już nie jest tak prosto. Choć należą się one [nieodprowadzone składki - red.] Jałosze ", dziennikarz ich nie dostanie. Właśnie zapadła decyzja ZUS. Robert Jałocha poinformował o tym za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Po 104 dniach od wydania prawomocnego wyroku, Zakład Ubezpieczeń Społecznych zalicza mi lata przepracowane na umowie o dzieło jako lata składkowe i wymierza podstawy składek. Cały okres przepracowany na 'śmieciówce' zostanie mi dodany do emerytury. To koniec tej sprawy i ostateczny dowód, że TVN łamał prawo(...) - napisał na Facebooku.
Portal Wirtualne Media, który jest w dość stałym kontakcie z dziennikarzem, zareagował błyskawicznie i od razu zapytał Jałochę o jego przemyślenia w związku z tym tematem. Dziennikarz podzielił się gorzką refleksją. W tym samym wywiadzie dziennikarz twierdzi, że stacja "starała się opóźnić sprawę" i nie dostarczyła do ZUS dokumentów w sprawie. TVN temu zaprzecza.
TVN łamał prawo, ale odpowiedzialności za to nie poniesie. ZUS nie wystąpi o zaległe składki, bo od zatrudnienia mnie na śmieciówce minęło więcej niż pięć lat. Zamiast kary, mamy więc nagrodę za spryt w oszukiwaniu pracowników i państwa. Widząc, jak działało ono w moim przypadku, nie podejrzewam, aby ten proceder został zatrzymany. Ja nie widziałem żadnej instytucji, której naprawdę by na tym zależało. Uprzedzam jednak: możecie liczyć tylko na siebie. Prawomocny wyrok to tylko początek. Przez ostatnie 104 dni przeprowadziłem kilkanaście rozmów z pracownikami ZUS. Przebijała z nich jakaś absurdalna bezradność - mówi Jałocha w rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl.